Prezydent Sergio Mattarella starał się w ostatnich dniach wszelkimi sposobami przekonać Matteo Renziego, że w środku pandemii czegoś takiego się nie robi. Ale bez skutku. W środę wieczorem florentczyk ogłosił wycofanie poparcia dla rządu swojego niewielkiego ugrupowania Italia Viva, ekipę Giuseppe Contego opuści też dwóch ministrów.
Salvini szuka rewanżu
Oficjalnym powodem kryzysu jest kwestia reform. Renzi postawił sprawę na ostrzu noże. Zażądał, aby 209 mld euro, jakie Włochy mają otrzymać z Funduszu Odbudowy, nie poszło na bieżącą konsumpcję, ale posłużyło do przebudowy kraju, w tym: modernizacji infrastruktury, reformy edukacji czy rozwoju nowych technologii. Dodatkowo chciał, aby Conte wystąpił o 36 mld euro z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). To pieniądze, które są wypłacane przez Brukselę tylko za bardzo konkretne zobowiązania reform.
Conte nie mógł jednak do takiego scenariusza przekonać Ruch Pięciu Gwiazd (M5S), ugrupowania radykalnej lewicy, które wchodzi w skład koalicji rządowej. Na razie nie podał się jednak też do dymisji: będzie próbował znaleźć alternatywną większość i nadal rządzić.
Mało znany profesor prawa Conte został powołany w czerwcu 2018 r. na szefa rządu utworzonego przez M5S i Ligę, ugrupowanie twardej prawicy Matteo Salviniego. Rok później ten ostatni, wierząc, że sam zostanie premierem, zerwał porozumienie. Ale został wymanewrowany przez Renziego, który doprowadził do alternatywnego porozumienia radykalnej lewicy z założoną przez siebie przed laty umiarkowaną Partią Demokratyczną. Premier w latach 2014–2016, człowiek wciąż młody (46 lat), Matteo Renzi jak Salvini nie mógł się jednak pogodzić z drugorzędną rolą w drugim rządzie Contego i założył własne ugrupowanie. Teraz w jego optyce przyszedł moment na wyrzucenie premiera z siodła. Ale manewr jest ryzykowny, bo Italia Viva szoruje w sondażach po dnie.
– Najmniej popularny człowiek Włoch chce przejąć miejsce najbardziej popularnego – zżyma się Massimo D'Alema, inny były premier.