„I jeszcze o barszczu. (...) Długo rozmawialiśmy z naszymi kontaktami w Groupe Michelin. Rozmowa była konstruktywna. Od kierownictwa firmy otrzymaliśmy przeprosiny za »gastronomiczną nieostrożność z nieoczekiwaną polityczną konotacją«. Oryginalną wersję komunikatu prasowego w którym pisano o »symbolicznych, narodowych pierwszych daniach kuchni rosyjskiej – barszczu i rozsolniku« poprawiono po interwencji ambasady" – napisało na Facebooku ukraińskie przedstawicielstwo w Paryżu.
Nie zważając bowiem na zachodnie sankcje wobec Rosji Michelin postanowił nagle wejść na tamtejszy rynek. Tuż przed świętami opublikował swój przewodnik po moskiewskich restauracjach i to on wywołał oburzenie w Kijowie. Ale walka o barszcz między Ukrainą i Rosją trwa już co najmniej od roku. A dwa tygodnie przed publikacją Michelina opisywał ją „New York Times", trudno więc uwierzyć, że Francuzi nieświadomie popełnili „nieostrożność".
„Ukraińcy widzą, że Moskwa – poza swą wojskową ingerencją – próbuje przywłaszczyć sobie całe kulturalne dziedzictwo świata wschodniosłowiańskiego" – napisała amerykańska gazeta. „Rosjanie wiele zagarnęli na Ukrainie, ale naszego barszczu nie dostaną" – cytowała znanego kijowskiego kucharza Jewhena Chłopotenkę.
Jeszcze w październiku rada ekspertów ds. niematerialnego dziedzictwa ukraińskiego Ministerstwa Kultury wpisała barszcz na specjalną listę. Jednocześnie resort zapowiedział, że będzie się starał o umieszczenie zupy na podobnej liście UNESCO. Propozycja wywoła falę żartów w Rosji, ale podobne starania podjęła już Gruzja w sprawie swego chaczapuri (rodzaj zapiekanego placka z serem). A na liście jest już azerska dołma (gołąbki w liściach winogronowych) i ormiański lawasz (cienki chleb).
Rok wcześniej rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ni z tego, ni z owego, opublikowało na Twitterze zapewnienie, że barszcz jest „nieśmiertelną klasyką" i „jednym z najbardziej znanych dań w Rosji". Resort rosyjskiej dyplomacji dodał do tego przepis jego przygotowania. „Jakby im było mało, że ukradli Krym, chcą jeszcze zabrać zupę" – cytowała wtedy BBC komentarze Ukraińców. Szefowa kuchni nowojorskiej restauracji „Wiesiełka", Ukrainka Ołesia Lew stwierdziła, że barszcz zyskał popularność w Rosji dopiero po stalinowskiej kolektywizacji lat 30. ubiegłego wieku. Wtedy to Stalin kazał sowieckiemu wicepremierowi Anastasowi Mikojanowi napisać „książkę kucharską 100 sowieckich narodów" – znalazł się w niej i barszcz.