Wybory prezydenckie nie 10, ale 17 maja – to najnowszy pomysł PiS na to, by elekcję prezydenta przeprowadzić bez konieczności ogłaszania stanu klęski żywiołowej.
Nowelizację Kodeksu wyborczego, który dawałby marszałkowi Sejmu prawo, by w czasie stanu epidemii (taki obowiązuje teraz w Polsce) zmienić termin wyborów, ale w granicach określonych przez ustawę zasadniczą, Sejm przyjął w poniedziałek wieczorem, po tym jak za pierwszym razem PiS-owi nie udało się wprowadzić do porządku obrad ustawy zakładającej powszechne głosowanie korespondencyjne.
Znowelizowany Kodeks wyborczy umożliwia przełożenie przez marszałek Sejmu terminu wyborów w czasie epidemii, przewiduje też przeprowadzenie wyborów w formie wyłącznie korespondencyjnej. Zmiany w prawie trafią teraz do Senatu. W głosowaniu nad zmianami Kodeksu wyborczego nie wziął udziału lider Porozumienia Jarosław Gowin. Za zmianami w prawie wyborczym zagłosowało 230 posłów, przeciw było 227.
Rano do dymisji podał się Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego, który nie chciał wyborów 10 maja i forsował pomysł zmiany konstytucji wydłużający kadencję głowy państwa do siedmiu lat. Jego partia Porozumienie pozostaje jednak w koalicji rządzącej.