Chiny uważają Tajwan za zbuntowaną prowincję, część terytorium Państwa Środka. W przeszłości Pekin ostrzegał już, że dążenie Tajwanu do ogłoszenia niepodległości może skończyć się użyciem siły przez Chiny.
William Lai, były premier Chin został wybrany przez Tsai na jej kandydata na wiceprezydenta w niedzielę, tego samego dnia, gdy wchodzący do służby lotniskowiec chińskiej produkcji przepłynął przez Cieśninę Tajwańską. Tajwan uznał to za próbę zastraszenia władz wyspy.
W poniedziałek Lai napisał na swoim profilu na Facebooku, że pracował "realistycznie na rzecz niepodległości Tajwanu". Dodał, że Tajwan jest już suwerennym państwem i nie jest związany z kontynentalnymi Chinami.
W odpowiedzi na te słowo chiński Urząd ds. Relacji z Tajwanem poinformował, że tereny znajdujące się po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej należą do Chin i że ponowne zjednoczenie kraju jest czymś, czego nie powstrzyma żadna siła.
"'Niepodległość Tajwanu' to ślepa uliczka, która może sprowadzić jedynie poważną katastrofę na Tajwan. Sprzeciwią się temu z pewnością Chińczycy, w tym nasi rodacy z Tajwanu" - czytamy w komunikacie urzędu.