Sytuacja wydaje się niewyobrażalna. Premier Słowacji Robert Fico został postrzelony po środowym wyjazdowym posiedzeniu rządu w miejscowości Handlova. Napastnik oddał aż pięć strzałów do szefa rządu jednego z państw Unii Europejskiej. Zamachów, ataków i agresji w przeszłości było tak dużo, że wydawało się, że cywilizowane państwa Zachodu wyciągnęły z nich wnioski. Okazało się, że Słowacja nie odrobiła zadania domowego.
Premier powinien być ochraniany skutecznie, a słowacka ochrona zawiodła na całej linii. To sprawa, która czeka na wyjaśnienie. Podobnie jak motywy, którymi kierował się napastnik. Łatwo wyciągnąć pochopne wnioski, a jeszcze łatwiej wykorzystać tragiczny przypadek do partyjnych rozgrywek. Dzisiaj możemy jedynie spekulować o przyczynach ataku. Mamy szczątkowe informacje, na podstawie których wyciągane są już wnioski i formułowane daleko idące sądy. To błąd. Taka postawa sprzyja większym podziałom i pogłębieniu chaosu oraz strachu, z czego korzystać będą nie tylko wewnętrzne strony sporu.
Czytaj więcej
"Słowaccy Poborowi", organizacja paramilitarna, z którą miał być związany sprawca zamachu na Roberta Ficę, Juraj C. przez kilka lat rekrutowała na Słowacji młodych ludzi - o czym przed kilku laty pisał portal zajmujący się dziennikarstwem śledczym, VSquare.
Czy atak na Ficę będzie wykorzystany jak atak na Adamowicza i Rosiaka?
Wiemy, że agresor nie był zwolennikiem premiera Słowacji. Wiemy, że nie zgadzał się z jego polityką. Wiemy, że ma liberalne poglądy i jest pisarzem. Czy z tego należy już wyciągać wnioski? W Polsce gdy dochodziło do mordów politycznych, partyjne wyroki były formułowane błyskawicznie. Atak na Marka Rosiaka, działacza PiS, partia Jarosława Kaczyńskiego przypisywał PO, gdyż agresor był przez rok członkiem formacji. Polityków formacji Kaczyńskiego nie przekonywało, że nikt z nim nie miał kontaktu i z partii został wykluczony. Gdy zamordowany został Paweł Adamowicz, politycy PiS natychmiast zawyrokowali, że to nie był mord polityczny. Morderca Gabriela Narutowicza, mimo upływu lat, wciąż ma w Polsce zwolenników antysemitów, podobnie jak rasista Janusz Waluś, który zastrzelił czarnoskórego Chrisa Haniego. Brak jednoznacznego potępienia tworzy naśladowców i wykorzystywanie tragedii polityczne powinno być piętnowane.
Nastroje polityczne w Polsce po zamachu na premiera Słowacji
- To musi być ostrzeżenie, kolejne ostrzeżenie dla całej klasy politycznej, że ten język agresji nie może przechodzić w język nienawiści, wykluczenia, odczłowieczenia, bo dochodzi właśnie do takich sytuacji – mówił w TVP Info o zamachu na Roberta Ficę Grzegorz Schetyna.