Jednym z istotnych elementów wsparcia dla firm, które ucierpiały w skutek pandemii, były tzw. tarcze finansowe z Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR). Przedsiębiorcy chętnie z nich korzystali, ale niektórzy wpadli w pułapkę i będą musieli zwracać pieniądze.
Pieniądze trzeba oddać
– Mój klient z branży gastronomicznej ma do zwrotu ponad 1 mln zł środków uzyskanych z tzw. tarczy 2.0 dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Wszystko przez to, że terminy na wydatkowanie środków i lockdownu się rozjechały. Zgodnie z regulaminem PFR wsparcie trzeba było wydać do końca marca 2021 r. Lockdown został jednak przesunięty do maja i mój klient, żeby przetrwać te dodatkowe dwa miesiące, przesunął część wydatków na później. I choć działał racjonalnie, wpadł w pułapkę. Pieniądze będzie musiał oddać, bo PFR przesunął tylko termin do zwrotu na 30 czerwca br. Termin wydatkowania środków pozostał bez zmiany – tłumaczy Michał Wojtas, doradca podatkowy, wspólnik w Kancelarii Wojtas i Zając.
O przedłużeniu terminów rozliczenia subwencji z tarczy 2.0 PFR poinformował na początku lutego. Małe i średnie firmy będą zobowiązane dokonać zwrotu nadwyżki otrzymanej subwencji najpóźniej do 30 czerwca 2022 r. (pierwotnie do 15 marca 2022 r.).
– To niewiele zmienia, a część firm nie wie jeszcze, co je czeka. W czerwcu okaże się, że pieniądze trzeba oddać, a nie będzie z czego. Większość firm z branż pokiereszowanych przez Covid-19 nie wyszła nawet na prostą. Do tego szalejąca inflacja i coraz droższe kredyty. Przedsiębiorca taki jak mój klient nie ma co liczyć na kredyt. Firmy, które ledwie się utrzymują, nic nie oddadzą PFR, bo nie będą miały z czego – przewiduje Michał Wojtas.
Optymizmem nie napawa podsumowanie programu tarcz finansowych PFR z końca kwietnia. Wynika z niego, że łączna kwota subwencji, która wróci do PFR, to aż 29,4 mld zł.