Cukrzyca jest obecnie jedną z najczęściej diagnozowanych w Polsce chorób. Zmaga się z nią ok. 3 mln dorosłych Polaków. I choć określana jest jako jedna z chorób cywilizacyjnych, to pierwsze o niej wzmianki pochodzą z czasów starożytnych – z papirusu datowanego na XVI wiek p.n.e. Naukowcy dowiedzieli się z niego o „bardzo rzadkiej chorobie, która powoduje, że pacjent szybko traci na wadze, a także bardzo często oddaje mocz". Z kolei w III wieku p.n.e Apoloniusz z Memfis wspomina o „chorobie, która pozbawia pacjenta większej ilości płynów, niż jest w stanie przyjąć".
Schorzenie diagnozowano wówczas na podstawie moczu. Byli nawet specjalni testerzy, którzy sprawdzali, czy jest on słodki. Obserwowano także, czy mocz zwabia mrówki. W II wieku n.e. pojawiły się informacje o tym, że jest to choroba nerek. Z kolei w 1025 roku opublikowany został „Kanon medycyny" Awicenny, w którym opisano objawy cukrzycy. Były to, poza słodkim moczem, zaburzenia seksualne czy nieprawidłowy apetyt.
Związek pomiędzy cukrzycą a metabolizmem odkryto dopiero w XVIII wieku. W 1869 roku student medycyny Paul Langerhans zauważył, że trzustka posiada dwa rodzaje komórek, z czego jedne są odpowiedzialne za produkcję insuliny, a drugie za wydzielanie enzymów trawiennych.
Z kolei naukowcy Joseph von Mering i Oscar Minkowski przeprowadzili eksperyment na psach. Usuwali im trzustki i zauważyli, że ich brak powoduje rozwój objawów typowych dla cukrzycy. Na przełomie XVIII i XIX wieku naukowiec Mathew Dobson połączył słodki smak moczu pacjentów z nadmiarem cukru we krwi i w moczu. Prowadził też obserwacje, na podstawie których doszedł do wniosku, że cukrzyca nie zawsze prowadzi do szybkiej śmierci.
Zanim odkryto insulinę, próbowano „leczyć" pacjentów z nasilonymi objawami cukrzycy whisky z kawą, tytoniem, opium, zimnymi kąpielami czy intensywną aktywnością fizyczną, a także głodówkami.