Jego zdaniem, mogłoby to zapobiec sytuacjom, gdy podczas epidemii czy wzmożonej zachorowalności np. na grypę, ludzie czekają kilka dni na przyjęcie przez lekarza i wystawienie zwolnienia od pracy. Jankowski zauważył, że takie zwolnienia "na żądanie" funkcjonują już w niektórych krajach zachodniej Europy.
- 3-4 dniowe zwolnienia pracownik może po prostu zgłosić pracodawcy na przykład raz w roku i wtedy nie musi widzieć lekarza. To odciążyłoby poradnie i przychodnie - tłumaczył prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Na pytanie o możliwość nieuczciwego wykorzystywania takich zwolnień i związany z tym paraliż zakładów pracy, Jankowski odpowiedział, że pracownik, który nadużywałby takich zwolnień na pewno nie byłby mile widziany.
Drugim remedium na kolejki w przychodniach jest, zdaniem szefa NIL, odciążenie lekarzy w zakresie biurokracji.
- Mówiliśmy o asystentach medycznych - to jeszcze może się zadziać. Asystent może siedzieć z lekarzem, wypełniać biurokrację, a w tym czasie lekarz może pracować - wskazał Jankowski.