Pod koniec września do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wpłynęła petycja. Jej autorką jest adwokatka, która nie zgodziła się na podanie swoich danych do publicznej wiadomości.
Adwokatka: Państwo nie dało mi ani złotówki na aplikacje, czy na studia
Prawniczka domaga się wprowadzenia dla wszystkich radców prawnych i adwokatów obniżonego ZUS (preferencyjnego ZUS). Jak uzasadnia, "wprowadzając nieodpłatną pomoc prawną Państwo zabrało nam w części prawo do chleba (dużą część klientów, którzy płacili za poradę prawną, a którzy obecnie mniej przychodzą po poradę prawną tylko idą do PPP po nieodpłatną poradę prawną), a w zamian za to, co do zasady nic nie dało adwokatom i radcą prawnym, a w dodatku każde płacić ZUS i inne należności publiczno-prawne".
Zdaniem autorki petycji jest to sprzeczne z zasadą praworządności oraz zasadą sprawiedliwości społecznej. „Jestem adwokatem, który wykształcił się za własne pieniądze. Państwo nie dało mi ani złotówki na aplikacje, czy na studia” - podkreśla.
Czytaj więcej
Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało podwyższenie wysokości kwoty bazowej, od której zależy wysokość dotacji przeznaczanych na nieodpłatną pomoc prawną. Zgodnie z projektem rozporządzenia kwota bazowa ma wzrosnąć z 5 863 zł do 6 104 zł.
Czy adwokaci i radcy prawni powinni płacić niższy ZUS
Dalej prawniczka pisze, że wynagrodzenie za obsługę Punktów Pomocy Prawnej "uwłacza godności człowieka, gdyż otrzymywane wynagrodzenie nie starcza na zapłacenie małego ZUS-u". Jak przy tym dodaje: "jeszcze nie widziałam, aby jeden adwokat obsługiwał codziennie taki punkt (zwykle jest to 1 dzień w tygodniu) oraz taki adwokat nie otrzymuje nic za dojazd do takiego punktu, a w dodatku wskazuję, że o takie marne wynagrodzenie w niektórych miejscach jeszcze niektórzy muszą walczyć poprzez uwłaczające godności zawodu jakieś losowanie, jak na loterii".