Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa umorzył w piątek postępowanie wobec pani, za odmowę wszczęcia śledztwa w sprawie afery reprywatyzacyjnej w 2015 r. Prokuratura Krajowa oskarżyła wtedy o niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę interesu publicznego. Jest satysfakcja?
Jest ulga. Po 7 latach usłyszałam wreszcie, że prokurator nie może być ścigany za decyzje procesowe, które podejmuje. Sąd oparł swoje orzeczenie na negatywnej przesłance procesowej - braku zgody na ściganie prokuratora i na tej podstawie umorzył postępowanie przeciwko mnie. To bardzo ważne orzeczenie dla całego środowiska prokuratorskiego. W tym kontekście czuję ogromną satysfakcję, ale dla mnie, osobiście to głównie ulga.
Co Pani takiego zrobiła?
W 2015 r wydałam decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Wcześniej tą sprawą zajmowała się inna prokuratorka. Umorzyła sprawę w zakresie jednej nieruchomości, a materiały dotyczące całego pozostałego procesu reprywatyzacyjnego, tj. kilkunastu tysięcy nieruchomości wyłączyła do odrębnego postępowania. Te wyłączone materiały trafiły do mojej oceny. Przeanalizowałam dokumenty i doszłam do wniosku, że nie są one wystarczające do wszczęcia śledztwa. Nie uzasadniają w dostatecznym stopniu podejrzenia popełnienia przestępstwa. Dlatego odmówiłam wszczęcia śledztwa w tej sprawie. To działo się w czerwcu 2015 r. W 2016 r kiedy wybuchła afera reprywatyzacyjna zaczęto analizować wszystkie decyzje o odmowie wszczęcia śledztw, czy umorzenia postępowań, które były podejmowane w warszawskich prokuraturach. Przeanalizowano ówcześnie kilkadziesiąt spraw, w tym moją. Ostatecznie konsekwencje karne dosięgły wyłącznie mnie.
To nie były łatwe sprawy...