"Chcecie to wierzcie, chcecie nie" - pisze Wałęsa. Przekonuje też, że do stworzenia "teczek Kiszczaka" "wykorzystano materiały wcześniej przygotowane dobrze zawodowo przez SB pod patronatem Kiszczaka".
Wałęsa przekonuje, że bracia Kaczyńscy, z którymi w pierwszym okresie swojej prezydentury blisko współpracował "od początku chcieli uzbierać coś podobnego i podrzucić komuś".
"Kiszczak tym działaniem nie chciał robić mnie agentem. Chciał natomiast Was przekonać, że jestem agentem. Chciał tylko w Waszych oczach mnie zohydzić i zniszczyć zaufanie. Dlatego przechowywał do tej operacji kilka tego typu dobrze zrobionych podróbek w domu a nie w MSW" - przekonuje były prezydent.
Chodzi o sprawę dokumentów ujawnionych po śmierci byłego szefa MSW w okresie rządów komunistycznych w Polsce gen. Czesława Kiszczaka. Istnienie dokumentów, z których wynikało, że Wałęsa w pierwszej połowie lat 70-tych był tajnym współpracownikiem SB posługującym się pseudonimem "Bolek", ujawniła wdowa po gen. Kiszczaku.
Ekspertyza grafologiczna podpisów pod dokumentami znalezionymi w teczce TW Bolka wskazywała, że osobą, która podpisywała się pod dokumentami, był Lech Wałęsa. Obecnie - na wniosek pełnomocnika Wałęsy - sporządzana jest druga ekspertyza w tej sprawie. Były prezydent twierdzi, że jego podpisy znajdujące się w dokumentach sfałszowano.