Mimo obaw marsz rządowy, połączony z Marszem Niepodległości (choć oddzielony od niego dość wyraźnie przez minidefiladę wojskową), przebiegł dość spokojnie. Czoło marszu – z prezydentem Andrzejem Dudą, premierem Mateuszem Morawieckim, prezesem Jarosławem Kaczyńskim – prezentowało się dostojnie i statecznie – trochę podobnie do tego, jak wyglądały marsze organizowane przez Bronisława Komorowskiego w czasach jego prezydentury. Z tyłu nie zabrakło kilku stałych punktów programu: rac, petard, flag występujących „gościnnie” włoskich neofaszystów z Forza Nuova, niezbyt entuzjastycznego potraktowania kontrdemonstrantów – ale obyło się bez poważnych incydentów.
Biorąc pod uwagę, że rząd i prezydent zorganizowali wspólny marsz w cztery dni – trzeba wyrazić uznanie dla zdolności organizacyjnych. To była prowizorka i nadal trudno zrozumieć dlaczego czegoś, co zorganizowano w cztery dni, nie można było przygotować wiele miesięcy temu – ale nie było katastrofy. Ba, był nawet frekwencyjny sukces – wstępne szacunki mówią nawet o 200 tysiącach uczestników marszu, a przecież rok temu było to jedynie ok. 60 tysięcy (choć to i tak duża liczba). Niewątpliwie idący na czele marszu politycy PiS te 200 tys. uczestników przypiszą swojemu udziałowi. Pod tym względem rząd może nawet – nieoczekiwanie – zapunktować.
Czytaj także: Warszawa: Dwa marsze, "czerwona hołota" i race
Im dalej od czoła marszu, tym było jednak mniej kolorowo. Tradycyjnie – wbrew obowiązującym przepisom – w tłumie odpalano race, i jako że żadnej z nich nie trzymał w ręku Andrzej Halicki ani Sławomir Neumann, pewnie tradycyjnie skończy się na przekonywaniu, że to po prostu taki lokalny folklor i w sumie piękny obrazek. Tradycyjnie też niektórzy maszerowali w rytm okrzyków w rodzaju „raz sierpem i młotem czerwoną hołotę”, „a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści”, czy – spopularyzowanemu niegdyś przez Joachima Brudzińskiego i Jarosława Kaczyńskiego zawołaniu - „cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje”. Młodzież Wszechpolska na swoim profilu na Twitterze nie omieszkała także poinformować o spaleniu flagi UE w akompaniamencie okrzyków „Precz z Unią Europejską”.