Rodziny ofiar u premiera Tuska

Na Powązkach odsłonięto pomnik ofiar. Politycy PiS przyszli złożyć kwiaty na grobach później

Publikacja: 12.11.2010 00:02

W takich chwilach wszyscy jesteśmy jedną osieroconą rodziną – mówił w środę prezydent Bronisław Komo

W takich chwilach wszyscy jesteśmy jedną osieroconą rodziną – mówił w środę prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Powązkach Wojskowych w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Do długo oczekiwanego spotkania rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Donaldem Tuskiem doszło w środę w Warszawie. Według rodzin było ono niezbędne w związku z istniejącymi wątpliwościami, z których najważniejsze dotyczą m.in. identyfikacji ciał i sekcji zwłok.

– Szkoda, że doszło do niego dopiero teraz – uważa Małgorzata Wassermann, córka śp. Zbigniewa Wassermanna, posła PiS.

Na spotkaniu z rodzinami byli też obecni ministrowie: Ewa Kopacz, Tomasz Arabski, Jerzy Miller i Michał Boni.

– Atmosfera była dobra – ocenia Marta Potasińska, wdowa po śp. gen. Włodzimierzu Potasińskim, dowódcy Wojsk Specjalnych. – Pierwsza część to były nasze pytania. Druga – odpowiedzi premiera. Taki podział spowodował, że spotkanie było merytoryczne i pozwoliło uniknąć niepotrzebnych emocji.

– Spotkanie na początku było spokojne. Później jednak zrobiło się bardziej nerwowo, szczególnie gdy rodziny zaczęły pytać o dokumenty z sekcji zwłok swoich bliskich – opowiada Andrzej Melak, brat śp. Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego. Dodaje, że żadna z rodzin nie dostała jeszcze takiego dokumentu. – Dowiedzieliśmy się również, że premier nie wystąpił do Rosji z oficjalnym dokumentem o współprowadzenie postępowania oraz że nie podpisze wniosku o umiędzynarodowienie śledztwa – mówi.

Rodziny miały tak wiele pytań, że podczas sześciogodzinnego spotkania nie dało się na wszystkie odpowiedzieć. Dlatego premier spotka się z nimi kolejny raz – 11 grudnia.

Przed wizytą u premiera z rodzinami spotkała się prezydentowa Anna Komorowska. Zapowiedziała, że w czasie grudniowej wizyty prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Polsce będzie omawiana sprawa pomnika w Smoleńsku upamiętniającego ofiary katastrofy.

Na krótko na spotkaniu pojawił się też prezydent Bronisław Komorowski. Pytał m.in. o sugestie co do sposobu upamiętnienia ofiar.

Jeden z projektów został już zrealizowany. Na Powązkach Wojskowych w Warszawie odsłonięto 10 listopada pomnik według projektu Marka Moderaua poświęcony 96 ofiarom katastrofy. Monument postawiono obok 28 grobów ofiar.

– Ci, którzy weszli rano 10 kwietnia na pokład rządowego tupolewa, nie byli przypadkowymi pasażerami. Mieli plany, marzenia, te wielkie, żeby zmieniać Polskę, ale też codzienne, aby nauczyć syna jeździć na rowerze czy pojechać na wakacje. Została po nich pustka, żal, tęsknota, samotność oraz medialna i polityczna wrzawa. Ale też pomnik w każdym z nas – mówiła w imieniu rodzin ofiar Joanna Racewicz, wdowa po kapitanie BOR śp. Pawle Janeczku.

Pomnik poświęcił abp Kazimierz Nycz. Głos zabrał też prezydent Komorowski. – W takich chwilach wszyscy jesteśmy jedną osieroconą rodziną – mówił.

W uroczystości nie wzięli udziału Jarosław Kaczyński i politycy PiS. Kwiaty na grobach złożyli oddzielnie.

Niemal w tym samym czasie, gdy na Powązkach odsłaniano pomnik, z Pałacu Prezydenckiego został przeniesiony do kościoła św. Anny krzyż, pod którym w czasie żałoby po katastrofie gromadziły się tysiące ludzi.

– Przeniesienie odbyło się ok. godz. 10. Dokonali tego pracownicy Kancelarii Prezydenta. Odbyło się to oczywiście przy udziale ministra Jacka Michałowskiego i księdza rektora Jacka Siekierskiego. Nie było przy tym żadnej tajemnicy – wyjaśnia Kancelaria Prezydenta.

– Krzyż będzie miał swoje miejsce w kaplicy loretańskiej. Tam, gdzie jest pomnik katyński, którego inicjatorem był pan Stefan Melak, który zginął w katastrofie – mówił ks. Siekierski.

Przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny przewidywało porozumienie zawarte między Kancelarią Prezydenta, warszawską kurią i harcerzami. Miało do niego dojść już 3 sierpnia, ale zablokowały to protesty „obrońców krzyża”.

W miejscu, w którym stał krzyż, w środę, jak co miesiąc, odbył się marsz pamięci. Według policji przed pałacem zebrało się ok. 1,5 tys. ludzi. – Wiem, że być może jutro znów ten pochód, a w istocie procesja, zostanie opisany przez ludzi opętanych przez nienawiść i strach jako faszystowska manifestacja – mówił Kaczyński. Zapowiedział, że PiS nie przestanie się domagać wyjaśnienia przyczyn katastrofy.

Zgromadzeni żądali też uwolnienia Edwarda Mizikowskiego, byłego działacza podziemia, którego w środę zatrzymał BOR. Według policji Mizikowski był pijany i wdarł się na teren Pałacu Prezydenckiego. On sam odrzuca te oskarżenia.

—ikr, blik

Na miejscu katastrofy stanie krzyż

Do długo oczekiwanego spotkania rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Donaldem Tuskiem doszło w środę w Warszawie. Według rodzin było ono niezbędne w związku z istniejącymi wątpliwościami, z których najważniejsze dotyczą m.in. identyfikacji ciał i sekcji zwłok.

– Szkoda, że doszło do niego dopiero teraz – uważa Małgorzata Wassermann, córka śp. Zbigniewa Wassermanna, posła PiS.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!