Sąd orzekł w, że wypowiedzi Tuska nie można oceniać w kategoriach prawda-fałsz, dlatego oddalił wniosek PJN, który domagał się od premiera przeprosin i sprostowania słów, że "każdy, kto przychodzi dzisiaj do wyborców i mówi: dajcie nam władzę, a my obniżymy podatki, kłamie". Zdaniem wnioskodawców wypowiedź ta naruszyła ich dobra osobiste, w szczególności obraziła ich dobre imię.
Sąd okręgowy po raz drugi zajmował się tą sprawą - bo już raz oddalił wniosek PJN uznając go w całości za bezzasadny, argumentując, że w spornej wypowiedzi premiera ani razu nie pada bezpośrednie odniesienie się ani do Dudzińskiego, ani do KW PJN. Sprawę zwrócił jednak do ponownego rozpoznania Sąd Apelacyjny.
Dziś na sali sądowej pełnomocnicy obu stron spierali się przede wszystkim właśnie o to, czy wypowiedź Tuska jest oceną, czy też informacją, o której można by stwierdzić, czy jest prawdziwa, czy nie.
Reprezentująca Tuska mecenas Elżbieta Kosińska-Kozak twierdziła, że wypowiedź szefa rządu miała charakter ocenny, a żeby móc uznać słowa premiera za nieprawdę (i żądać ich sprostowania) - dowodziła ponadto Kosińska-Kozak - należałoby najpierw zweryfikować deklarację wyborczą PJN o obniżeniu podatków, a to mogłoby nastąpić jedynie w sytuacji dojścia przez to ugrupowanie do władzy. Argumentację tę podzielił w czwartek sąd okręgowy.
Reprezentujący KW PJN mecenas Łukasz Chojniak dowodził z kolei przed sądem m.in., że skoro nie ma przepisów prawnych, które zakazywałyby obniżenia podatków, to obniżyć je można, a zatem wypowiedź Tuska była "ewidentnym naruszeniem dóbr osobistych".