Laureaci i partnerzy
Przypomnijmy, że pierwszym laureatem nagrody był prof. Jerzy Kłoczowski, twórca Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie. Nagrodzeni zostali też: Zbigniew Gluza i Ośrodek Karta (2002), Andrzej Przewoźnik (2003), Marek Karp i Ośrodek Studiów Wschodnich (2004), Natalia Gorbaniewska (2005), Jerzy Pomianowski (2006), Bohdan Osadczuk (2007), Krzysztof Czyżewski (2008), Zygmunt Berdychowski (2009), Agnieszka Romaszewska-Guzy (2010), Tomasz Pietrasiewicz (2011), Andrzej Nowak oraz Timothy Snyder (2012), Jan Malicki (2013), Paweł Kowal (2014), Tomas Venclova i Instytut Wielkiego Księstwa Litewskiego (2015), Bogumiła Berdychowska i Myroslav Marynovych (2016), Andrzej Sulima Kamiński i Leon Tarasewicz (2017) oraz Adolf Juzwenko (2018), a także prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, oraz Mykoła Kniażycki, ukraiński dziennikarz i polityk (2019).
Partnerem głównym Nagrody w tym roku jest Miasto Gdańsk, partnerami – Forum Ekonomiczne w Krynicy i Zakład Narodowy Ossolińskich we Wrocławiu, zaś partnerami honorowymi – Biblioteka Narodowa, Instytut Literacki, Instytut Pamięci Narodowej oraz Studium Europy Wschodniej UW.
Tłumacz, czyli budowniczy mostów
Laudacja Agnieszki Romaszewskiej, dyrektor telewizji Biełsat, laureatki Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia w 2010 roku.
Andrej Chadanowicz, laureat XX Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia jest jednym z najwybitniejszych współczesnych poetów białoruskich, ale jednocześnie jest też konstruktorem, budowniczym. Choć z wykształcenia Andrej Chadanowicz jest filologiem, a nie inżynierem, to nazwałabym go również budowniczym, konstruktorem mostów, dlatego, że Andrej Chadanowicz jako romanista jest tłumaczem z języka francuskiego, ale również ważnym tłumaczem polsko-białoruskim, a funkcja tłumacza jest podobna do funkcji budowniczego, ponieważ buduje on mosty pomiędzy kulturami. Tłumaczenie to nie tylko przełożenie słów na słowa, to również przetłumaczenie tekstu na inną kulturę. Jest wiele przykładów takich tłumaczeń. W polskiej kulturze również istnieją takie kongenialne tłumaczenia, jakim było np. tłumaczenie „Kubusia Puchatka” Ireny Tuwim, od czasów którego Winnie The Pooh w polskiej kulturze jest Kubusiem Puchatkiem. Andrej Chadanowicz tłumaczy i przyswaja białoruszczyźnie dzieła kultury polskiej, które dla nas, Polaków są szczególnie ważne i z naszego punktu widzenia jest to bardzo istotne. Ale to jest ważne również dla kultury białoruskiej, ponieważ to ją wzbogaca. Andrej Chadanowicz tłumaczył dzieła Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta, Adama Mickiewicza i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. O procesie tłumaczenia dzieł Gałczyńskiego istnieje nawet zabawny felieton pt. „Pranie”, który Chadanowicz napisał siedząc w leśniczówce, ponieważ w tym miejscu tłumaczył poezję Gałczyńskiego.
Ja nie jestem ani poetką ani filologiem, ale tłumaczenie budzi mój najwyższy podziw, dlatego, że zawsze, gdy słyszę zdanie w innym języku niż mój własny, to nawet, jeżeli bardzo dobrze to zdanie rozumiem, to zawsze mam obawy czy będę umiała je dobrze przetłumaczyć. Tłumaczenie – co chcę podkreślić raz jeszcze – jest budowaniem mostów między kulturami. Myślę, że to właśnie ta funkcja Andreja Chadanowicza była zasadniczą, której zawdzięcza XX Nagrodę „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia.
Andrej jest także autorem dzieła niesłychanie ważnego dzisiaj, przekładu katalońsko-polskiego dzieła jakim są „Mury”, utworu Lluísa Llacha katalońskiego poety, utworu spolszczonego przez Jacka Kaczmarskiego, który został teraz zbiałoruszczony przez Andreja Chadanowicza. Podczas protestów na Białorusi słyszeliśmy teraz tę symboliczną pieśń właściwie wszędzie: „Razbury turmy mury. Pragniesz swabody – to biary”. To zostało przyswojone kulturze białoruskiej.
Andrej Chadanowicz ma również pewną specyficzną cechę. Nie podchodzi do świata zbyt poważnie, lubi humor, autoironię; przynajmniej tak to demonstruje. Myślę, że to jest właściwe, ponieważ w ten sposób nie podchodzi zbyt poważnie do politycznej roli, jaką odgrywa poeta w każdym ustroju autorytarnym czy totalitarnym. Z punktu widzenia jury naszej nagrody ważne jest, by Nagroda „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia nie była nagrodą doraźną - choć oczywiście popieramy każdą walkę o wolność, to jest dla nas oczywiste - jednak chcielibyśmy, aby ta nagroda liczyła się nie tylko w tym czy przyszłym roku, ale by była nagrodą właśnie za budowę mostów.