Reżim białoruski uderzył w opozycję i protestujących. Kolejna próba odwilży w relacjach z Mińskiem kończy się porażką. Nie udało się rządowi PO–PSL, nie udało się PiS. Nie oznacza to jednak, że wolno nam zaprzestać starań. Białoruś bowiem ma dla Polski fundamentalne znaczenie geopolityczne. Tak duże, że trzeba będzie przymknąć oczy na represje, byle tylko nie pchnąć Łukaszenki w stronę Rosji.
Polityka zagraniczna dzieli się na skuteczną i moralną. Czasami można uprawiać jedną i drugą naraz, ale to rzadkie wypadki. Na Białorusi tak się nie da.
Moralność każe Polsce poprzeć opozycję, ale nie będzie to skuteczne. Nie ma ona realnej siły do obalenia Łukaszenki, a poza tym istnieje duże prawdopodobieństwo, że ewentualny upadek reżimu będzie chaotyczny i otworzy Białoruś na wpływy rosyjskie, które teraz są limitowane. Prawda, której warto spojrzeć w oczy, jest taka, że barierą dla Rosji jest Łukaszenko, jeśli go zabraknie – zapora runie.
Celem naszej skutecznej polityki wschodniej powinno być przede wszystkim budowanie buforu pomiędzy Polską a Rosją. Jeśli będą go tworzyły państwa demokratyczne – znakomicie, jeśli to niemożliwe – trudno. Wiele dziesięcioleci temu prezydent USA Eisenhower powiedział o dyktatorze Dominikany Trujillo, wyjątkowej kanalii: „może to s..., ale nasz s...". O Łukaszence nijak nie możemy powiedzieć, że jest „nasz", ale z pewnością nie jest też rosyjski, a to dużo. Ponadto, nie jest kanalią. Przestał też być akceptowalny dla Rosji, która wysyła sygnały, że chcieliby się go pozbyć.
Za wschodnią granicą mamy watażkę, który manewruje pomiędzy Zachodem i Rosją, usiłując wyciągnąć jak najwięcej korzyści od obu geopolitycznych podmiotów. Kiedy chce się zbliżyć do Unii Europejskiej, poluzowuje opresyjność reżimu. Robi to, by poprawić sobie wizerunek. Nie na tyle jednak, by pozwolić na protesty groźne dla jego panowania. Prędzej czy później wszystko kończy się represjami, choć umiarkowanymi. Nie jest to wszak sadysta na tronie, a tym bardziej nie masowy morderca, jak choćby zmarły już Isłam Karimow w Uzbekistanie. Można z nim prowadzić polityczną grę.