Ofensywne, niestandardowe działania polskich i zagranicznych służb zatrzymały przed przyjazdem do Warszawy setki osób, które planowały wywołanie zamieszek na marszu. – Część zatrzymano na granicy, część w domach – mówi nam osoba związana z polskimi służbami. Mariusz Kamiński, minister, koordynator służb specjalnych przy premierze, wydał specjalną zgodę na wszelkie działania, które zablokują „działania niepożądane" z okazji rocznicy. Służby przyznają, że tak szerokie działania były możliwe dzięki m.in. ustawie antyterrorystycznej, która pozwala zatrzymać nawet na dwa tygodnie osoby podejrzewane o działania terrorystyczne lub ekstremistyczne bez formalnych dowodów. Pozwala także, głównie ABW, stosować szeroką inwigilację bez zgody sądu. Ponadstandardowe działania były możliwe dzięki skali i randze masowej imprezy o specjalnym charakterze, jak ŚDM czy Euro 2012 – wtedy służby mogą sięgać po środki niestosowane co dzień.
Łapanka przed rocznicą
Przed niedzielą ABW wspólnie z policją zatrzymała w Polsce blisko 100 osób z grup skrajnie prawicowych, które w ramach działań operacyjnych zostały zidentyfikowane jako zagrażające bezpieczeństwu wewnętrznemu i porządkowi publicznego państwa. Wśród zatrzymanych w sobotę jest m.in. dwóch mężczyzn (23- i 25-latek) z województwa świętokrzyskiego podejrzanych o propagowanie faszyzmu i nawoływanie do nienawiści. W mieszkaniach młodzi ludzie mieli emblematy, zdjęcia i odzież z treściami faszystowskimi, amunicję do broni palnej. Usłyszeli zarzuty. Także na Pomorzu policja i ABW ujęły trzech innych mężczyzn kojarzonych z organizacją o skrajnie nacjonalistycznych poglądach – znaleziono u nich tysiące ulotek, naklejek, rysunków propagujących faszyzm i treści świadczące o rasizmie.
Sito na granicach
Służby podjęły precedensowe działania wyprzedzające, by nie dopuścić do przyjazdu zagranicznych grup ekstremistów. Jak podaje Stanisław Żaryn, rzecznik ministra Kamińskiego, polska Straż Graniczna przed 11 listopada dostała od ABW listę 400 nazwisk osób ze środowisk skrajnie prawicowych, lewicowych i neofaszystowskich, wobec których wprowadzono tymczasowy zakaz wjazdu do Polski. Wytypowano ich poprzez działania operacyjne służb, także międzynarodowych – inwigilację internetu, komunikatorów i podsłuchy telefonów. – Dzięki temu wielu z nich „zatrzymaliśmy" w domach. Służby ich państw, które pomagały nam w tej akcji, poinformowały ich, że są pod obserwacją i nie wjadą do Polski – zdradza nam nasz informator.
– Szwedzki neofaszysta, który również został wytypowany przez ABW, przyleciał na warszawskie Okęcie, ale został zatrzymany i najbliższym samolotem odesłany do kraju – mówi nam osoba znająca kulisy działań służb. Wśród 400 osób z zakazem kilkadziesiąt to obywatele Rosji, „banderowcy" z Ukrainy, którzy chcieli wziąć udział w warszawskim marszu. – W ciągu trzech dni na granicach odmówiono wjazdu do Polski łącznie 567 osobom – podaje nam Agnieszka Golias, rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej. Ile z nich to te z listy ABW? Straż nie ujawnia takich danych.
Językoznawcy na gorąco analizują banery
Warszawski marsz z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości był największym zgromadzeniem, jakie zabezpieczała stołeczna policja w swojej historii. W ochronę 250 tys. osób zaangażowano wszystkie służby – od ABW, przez Służbę Ochrony Państwa, Żandarmerię Wojskową, Straż Graniczną, po policję. Sięgnięto po nietypowe środki.