Podkarpacie żegna Stanisława Zająca

Trumna z ciałem senatora Stanisława Zająca wróciła do rodzinnego Jasła. Jutro mieszkańcy, politycy, samorządowcy pożegnają najbardziej zasłużonego dla regionu polityka, działacza samorządowego, adwokata.

Publikacja: 24.04.2010 12:39

Stanisław Zając

Stanisław Zając

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Tak bardzo nie chciał zostać senatorem. Przekonał go dopiero prezydent Lech Kaczynski, by zajął miejsce po zmarłym nagle wiosną 2008 roku senatorze Andrzeju Tadeuszu Mazurkiewiczu. — Po co ci to Staszku — odradzała mu żona Alicja z którą konsultował wszystkie ważne decyzje. W tym czasie kolejny raz zasiadał już w ławach poselskich i nie chciał zamieniać ich na senackie. Tłumaczył, że w Sejmie tak wiele ma jeszcze do zrobienia dla Podkarpacia i Polski. Z wyborów uzupełniających w czerwcu 2008 roku partie uczyniły poligon polityczny. Zgłosiło się kilkunastu kandydatów. Okrężną drogą przez Podkarpacie na scenę polityczną chcieli wrócić m.in. Andrzej Lepper, Zygmunt Wrzodak, czy detektyw Krzysztof Rutkowski. PiS długo szukał odpowiedniego kandydata. Politycy tej partii doskonale wiedzieli, że na Podkarpaciu z Zającem nikt nie może wygrać, ale on nie chciał zamieniać ław poselskich na senatorskie. — Prezydentowi się nie odmawia — zdecydował po rozmowie z Lechem Kaczyńskim.

Odniósł druzgocące zwycięstwo. Otrzymał blisko połowę wszystkich oddanych głosów. Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak (zginęli razem w katastrofie) mówił, że dla jego partii jest to lekcja, z której trzeba wyciągnąć wnioski i brać przykład ze Stanisława Zająca.

[srodtytul]Wszyscy kandydowali, a wygrywał Zając [/srodtytul]

Był osobą niezwykle lubianą na Podkarpaciu. W kolejnych wyborach do Sejmu uzyskiwał najlepszy wynik w regionie. Nawet w 2001 roku, gdy jako prezes ZCHN kandydował z listy rozbitej Akcji Wyborczej Solidarność, która nie przekroczyła progu wyborczego. Wyborcy z Podkarpacia nie zapomnieli jednak o Zającu i rok później w wyborach do sejmiku wojewódzkiego uzyskał najlepszy wynik w kraju - 17,6 procent oddanych głosów w okręgu. — Wszyscy kandydują, a i tak wygrywa Zając — komentowano.

Mieszkańcy kochali go za to co robił dla regionu. To dzięki niemu powstały w regionie cztery państwowe wyższe szkoły zawodowe, był głównym orędownikiem powstanie Uniwersytetu Rzeszowskiego. Od lat walczył o powstanie zbiornika retencyjnego Kąty-Myscowa w Beskidzie Niskim, by chronił tysiące mieszkańców przed powodzią. Był sędzią, adwokatem, doradcą "Solidarności" w stanie wojennym, obrońcą w procesach politycznych. Andrzej Matusiewicz, adwokat, przewodniczący Sejmiku Województwa Podkarpackiego wspomina, że na początku lat 70-ych został sędzią w Jaśle. — Jedynym bezpartyjnym — zaznacza. Mimo nacisków, gróźb nie udało się go namówić, by wstąpił do "przewodniej siły narodu". Sam zrezygnował z kariery sędziowskiej. Po latach został adwokatem. — W stanie wojennym był obrońcą we wszystkich procesach politycznych w sądach dawnego województwa krośnieńskiego — przypomina Matusiewicz. Patriotyzm i przywiązanie do wiary chrześcijańskiej wyniósł z domu rodzinnego w Święcanach pod Jasłem.

[srodtytul]Otwarty dom przy Śniadeckich w Jaśle [/srodtytul]

Został posłem I kadencji z ramienia Wyborczej Akcji Katolickiej. Był członkiem ZCHN, a w latach 2000-20002 prezesem stronnictwa, wicemarszałkiem Sejmu III kadencji. W 2007 roku po raz czwarty został posłem, a rok później zamienił mandat na senatorski. Był przewodniczącym klubu PiS w Senacie. Zawsze serdeczny, lubiany przez dziennikarzy, a także polityków z przeciwnych obozów politycznych. Nigdy nie wdawał się w polityczne pyskówki, choć jako adwokat mógłby brylować na sejmowej, a później senackiej mównicy. — Byłem od lat przyjacielem ich domu w którym panowała niepowtarzalna, rodzinna atmosfera, jaką stwarzała pani Alicja — opowiada wieloletni asystent senatora Wojciech Piękoś. Podczas weekendowych spotkań przez salon domu przy ulicy Śniadeckich w Jaśle przewijało się mnóstwo osób. — W weekendy to było takie otwarte biuro parlamentarne. Zjeżdżali wójtowie, burmistrzowie ze swoimi problemami, by Staszek pomógł, doradził — opowiada Bogdan Rzońca, wicemarszałek Podkarpacia.

Rok temu, gdy 1 maja kończył 60 lat z życzeniami osobiście przyjechał prezes PiS Jarosław Kaczynski, Grażyna Gęsicka, Przemysław Gosiewski, a także abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski. Zającowie byli blisko zaprzyjaźnieni z parą prezydencką. Maria i Lech Kaczyńscy gościli w ich domu w Jaśle, a Alicja i Stanisław bywali w pałacu prezydenckim.

[srodtytul]Mgła katyńskiego lasu [/srodtytul]

W ostatnim wpisie na swojej stronie internetowej Stanisław Zając złożył wszystkim najlepsze życzenia świąteczne. Życzył, by święta Wielkiej Nocy były okresem szczególnego zbliżenia człowieka do człowieka. Przyjaciel Zająca senator Zdzisław Pupa wspomina, że ostatni raz zadzwonił do niego 10 kwietnia w sobotę świtem, aby go obudzić. — Miałem rano lecieć innym samolotem i później na lotnisku widziałem jeszcze jak prezydencki samolot ze Staszkiem na pokładzie kołuje na pas startowy — opowiada.

Był absolwentem liceum w Bieczu. Po tragicznej katastrofie pod Smołenskiem, uczniowie tej szkoły zebrali się apelu żałobnym. Na adres biura senackiego Stanisława Zająca przesłali kondolencje - fragment wiersza Zbigniewa Herberta:

"...przeleciał ptak przepływa obok

upada liść kiełkuje ślaz

i cisza jest na wysokościach

i dymi mgłą katyński las..."

Tak bardzo nie chciał zostać senatorem. Przekonał go dopiero prezydent Lech Kaczynski, by zajął miejsce po zmarłym nagle wiosną 2008 roku senatorze Andrzeju Tadeuszu Mazurkiewiczu. — Po co ci to Staszku — odradzała mu żona Alicja z którą konsultował wszystkie ważne decyzje. W tym czasie kolejny raz zasiadał już w ławach poselskich i nie chciał zamieniać ich na senackie. Tłumaczył, że w Sejmie tak wiele ma jeszcze do zrobienia dla Podkarpacia i Polski. Z wyborów uzupełniających w czerwcu 2008 roku partie uczyniły poligon polityczny. Zgłosiło się kilkunastu kandydatów. Okrężną drogą przez Podkarpacie na scenę polityczną chcieli wrócić m.in. Andrzej Lepper, Zygmunt Wrzodak, czy detektyw Krzysztof Rutkowski. PiS długo szukał odpowiedniego kandydata. Politycy tej partii doskonale wiedzieli, że na Podkarpaciu z Zającem nikt nie może wygrać, ale on nie chciał zamieniać ław poselskich na senatorskie. — Prezydentowi się nie odmawia — zdecydował po rozmowie z Lechem Kaczyńskim.

Pozostało 81% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!