Na dwa dni przed końcem szczytu, w którym biorą udział przedstawiciele aż 195 państw świata, prowadzący spotkanie szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius przedstawił wstępny projekt porozumienia. W liczącym 48 stron dokumencie wciąż jest sporo białych plam. Ale wyłania się zarys ostatecznej umowy.
Porozumienie teoretycznie ma zapewnić, że do końca tego wieku średnia temperatura nie wzrośnie o więcej niż 2 st. C w stosunku do okresu sprzed rewolucji przemysłowej. To dla większości naukowców maksimum odchylenia, które pozwoli na uniknięcie katastrof naturalnych o niewyobrażalnych skutkach.
– W Paryżu koalicja 108 najbardziej uzależnionych od zmian klimatu krajów forsuje zaostrzenie tego progu do 1,5 st. C. Ale opór jest zbyt duży, aby szanse na przeforsowanie tak ambitnego celu były realne – mówi „Rz" Armelle Le Comte z organizacji ekologicznej Oxfam.
Cel 2 st. C pozostaje zresztą dość teoretyczny. Zgłoszone do tej pory przez najważniejsze kraje świata zobowiązania do ograniczenia emisji dwutlenku węgla spowodują do 2100 roku znacznie większy, bo 3-stopniowy, wzrost temperatury w stosunku do pomiarów z drugiej połowy XIX wieku. Ale to ma się zmienić.
– Amerykanie forsują system rewizji co pięć lat programu ograniczenia emisji dwutlenku węgla zależnie od postępu badań klimatycznych, rozwoju technologii odnawialnych źródeł energii, sytuacji gospodarczej. I zapewne taki scenariusz zwycięży – uważa Le Comte.