– Polonia bardzo mocno się mobilizuje przed wyborami, szczególnie Polonia europejska. Jest wielkie ożywienie po wszystkich stronach sceny politycznej, silna polaryzacja i dużo emocji. Można się spodziewać, że frekwencja będzie bardzo wysoka – mówi poseł KO Robert Tyszkiewicz, szef sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. W ten sposób tłumaczy oddolne ruchy Polonii, która sama postanowiła zawalczyć o obwody do głosowania za granicą.
Taka sytuacja ma miejsce w Sri Lance, gdzie obwód postanowił utworzyć radca prawny z Wrocławia Michał Skrzywanek. – Zaczęliśmy się organizować na forach internetowych i okazało się, że chętnych do głosowania na tej wyspie jest około stu Polaków. Nasza inicjatywa jest zupełnie apolityczna – opowiada Skrzywanek, który prowadzi rozmowy na temat nowej komisji z Ambasadą RP w New Delhi.
Czytaj więcej
Polacy za granicą starają się wyręczyć MSZ w organizacji komisji przed elekcją do parlamentu.
Podobnie jest w Turynie we Włoszech i w Saragossie w Hiszpanii, gdzie przedstawiciele lokalnej Polonii uzyskali już od władz samorządowych obietnicę nieodpłatnego użyczenia lokali na potrzeby wyborów. Potrzeby są jednak znacznie większe. Tak wynika z wysłanej w czwartek do MSZ przez Koalicję Obywatelską listy 112 nowych komisji, które powinny powstać za granicą przed październikowymi wyborami. – We wszystkich tych miastach są środowiska polonijne, gotowe wziąć udział w pracach komisji. Jest to potwierdzone konkretnymi deklaracjami – mówi Robert Tyszkiewicz.
Wybory za granicą. Nie będzie można głosować korespondencyjnie
Na liście przodują Niemcy, gdzie zdaniem KO powinno powstać 29 nowych komisji, w takich miastach, jak Hamburg, Monachium czy Drezno. W niektórych, jak Berlin i Kolonia, komisje były już w wyborach w 2019 r., ale zdaniem KO powinno ich przybyć. Na drugim miejscu jest Wielka Brytania z 20 nowymi komisjami, a na trzecim miejscu Francja z 11. Zdaniem KO komisje powinny powstawać głównie w krajach europejskich. Spoza Starego Kontynentu na liście jest tylko RPA.