Główną nicią łączącą niemal wszystkie panele dyskusyjne na konferencji Defence24 Days była przyszłość polskiego wojska. O to pytali eksperci i byli wojskowi, szczególnie w kontekście doświadczeń płynących z wojny w Ukrainie.
Do końca tego roku armia powinna liczyć 212 tys. żołnierzy, teraz na poligonach szkoli się ok. 60 tys. Ministerstwo Obrony Narodowej nie planuje zmiany struktury wojska – armia nadal ma się składać z żołnierzy zawodowych, ochotników WOT, żołnierzy szkolących się w ramach dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i tzw. aktywnych rezerwistów.
Czytaj więcej
10 maja osoby, które pełnią służbę w Wojskach Obrony Terytorialnej, w aktywnej rezerwie, a także są żołnierzami zawodowymi pojawią się na ulicach miast oraz w miejscu pracy w mundurach polowych.
Polskie wojsko z 300 tys. żołnierzami do 2035 roku
Generał Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego WP, ma wyznaczony jasny plan – docelowo armia powinna liczyć 300 tys. żołnierzy oraz dodatkowo przygotowanych do walki 150 tys. żołnierzy rezerwy aktywnej. Proces tworzenia tak licznej armii został rozpisany do 2035 roku.
W najbliższych latach powstaną dwie dywizje wojsk lądowych, których formowanie ogłosił poprzedni minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Być może, o ile pozwolą na to warunki demograficzne, dodatkowo jeszcze jeden tego typu związek taktyczny. Dla rozwinięcia zdolności do lepszego poznania przeciwnika trzy pułki rozpoznawcze zostaną przeformowane na brygady. Duże zmiany czekają też siły powietrzne.