Sondaż: Co zrobiliby Polacy, gdyby Rosja zaatakowała?

W razie wybuchu wojny co trzeci Polak zdecydowałby się na ucieczkę z miejsca zamieszkania, tylko 15,7 proc. badanych wstąpiłoby na ochotnika do wojska.

Aktualizacja: 04.01.2024 17:28 Publikacja: 20.12.2023 03:00

Niewielu Polaków zgłosiłoby się do wojska po wybuchu wojny

Niewielu Polaków zgłosiłoby się do wojska po wybuchu wojny

Foto: autor/wot

Tak wynika z badania IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”, w którym zapytaliśmy, co zrobiliby Polacy w przypadku ataku zbrojnego Rosji na Polskę.

Aż 29 proc. deklaruje, że podejmie działania jako wolontariusz np. w szpitalu, 37,4 proc. ewakuuje się – z tym, że 11,9 proc. wyjedzie wraz z rodziną za granicę, a 25,5 proc. – w bezpieczne miejsce w Polsce. Tylko 15,7 proc. badanych zaciągnie się na ochotnika do wojska. Nic nie będzie robiło 22 proc. pytanych, a 11,6 proc. nie wie, jak się wtedy zachowa.

Działania wolontariackie w przypadku wybuchu wojny deklarują osoby, które przeważnie są wyborcami obozu rządzącego (38 proc.), kobiety (32 proc.), osoby po pięćdziesiątce (65 proc.), mieszkańcy średniej wielkości miast (do 250 tys.) – 32 proc. wskazań. Tak mówią osoby, które mają rodziny wielodzietne, osoby ze średnim lub wyższym wykształceniem (po 33 proc. wskazań). W ostatnich wyborach parlamentarnych najczęściej głosowały na Koalicję Obywatelską (42 proc.) lub Lewicę (41 proc.).

Wyjazd z kraju za granicę wraz z rodziną zakładają przeważnie osoby niegłosujące (15 proc.), osoby w wieku 30–39 lat (33 proc.), mieszkańcy wsi (18 proc.), legitymujące się średnim (19 proc.) lub wyższym wykształceniem (20 proc.), które w ostatnich wyborach oddały głos na Trzecią Drogę (21 proc.).

Kto na ochotnika

Z badań wynika, że do wojska na ochotnika zaciągną się przeważnie wyborcy PiS i Konfederacji, czyli obozu socjalno-konserwatywnego (23 proc.), mężczyźni (31 proc.), osoby młode (w wieku 18–29 lat) – 37 proc. deklaracji. Tak mówią głównie mieszkańcy dużych miast (28 proc.), najczęściej osoby z najniższym wykształceniem: podstawowym, gimnazjalnym lub zawodowym. To osoby wierzące i regularnie praktykujące (23 proc.). W ostatnich wyborach głosowały one na PiS (24 proc.).

O tym, że Rosja przygotowuje się do konfrontacji z krajami NATO, mówią politycy oraz analitycy. Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, uważa, że wschodnia flanka NATO ma trzyletni horyzont czasowy na przygotowanie się do konfrontacji.

Czytaj więcej

Pobór do wojska w Polsce po porażce Ukrainy w wojnie z Rosją? Szef BBN odpowiada

– To czas, w którym na wschodniej flance musi powstać potencjał będący jasnym sygnałem odstraszającym przed agresją – uważa szef BBN. W tym kontekście elementem odstraszania Rosji może być budowa przez Polskę większej armii. – Wolą prezydenta RP jest, aby liczność wojska była zwiększana, a uzbrojenie trafiało do wojska – dodał Jacek Siewiera.

W podobnym duchu wypowiada się też Boris Pistorius, minister obrony RFN. W wywiadzie dla „Welt am Sonntag” przypomniał, że Rosja grozi Zachodowi wojną, „a my mamy tylko kilka lat, by się przygotować”. – Mamy teraz około pięciu do ośmiu lat na nadrobienie zaległości – zarówno w siłach zbrojnych, jak i w przemyśle i społeczeństwie – stwierdził Pistorius, odnosząc się do niemieckich sił zbrojnych.

Rosja się zbroi

Jacek Siewiera wskazuje, że symptomami, które wskazują, że Rosja przygotowuje się do wojny z Zachodem, jest fakt, że przemysł zbrojeniowy w Rosji pracuje w trybie trzyzmianowym i jest w stanie odbudować zasoby w ciągu najbliższych trzech lat.

Zdaniem niektórych analityków wojna w Europie może się rozpocząć w momencie, gdy Chiny zdecydują się na siłowe przejęcie Tajwanu, co według chińskich przywódców może nastąpić do 2027 r. Ten moment może wykorzystać Rosja. Inni wskazują, że optymistyczny wariant zakłada utrzymanie pokoju do końca tej dekady, czyli przez siedem–osiem lat. Chociaż są i tacy, którzy mówią, że Rosja może podjąć działania wobec państw bałtyckich nawet już w przyszłym roku, wykorzystując moment, gdy administracja amerykańska będzie skupiona na wyborach prezydenckich.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Jak zbudować wielką armię, aby odstraszyć Rosję

Warto przypomnieć, że Rosja zwiększa liczebność swojej armii (w tym roku o 170 tys. żołnierzy), a docelowo ma ona liczyć 1,5 mln żołnierzy, jednocześnie przestawiła produkcję wojskową na tory wojenne, planuje przeznaczyć na wojsko 6 proc. PKB, i forsuje militaryzację społeczeństwa.

Tak wynika z badania IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”, w którym zapytaliśmy, co zrobiliby Polacy w przypadku ataku zbrojnego Rosji na Polskę.

Aż 29 proc. deklaruje, że podejmie działania jako wolontariusz np. w szpitalu, 37,4 proc. ewakuuje się – z tym, że 11,9 proc. wyjedzie wraz z rodziną za granicę, a 25,5 proc. – w bezpieczne miejsce w Polsce. Tylko 15,7 proc. badanych zaciągnie się na ochotnika do wojska. Nic nie będzie robiło 22 proc. pytanych, a 11,6 proc. nie wie, jak się wtedy zachowa.

Pozostało 89% artykułu
Wojsko
Gen. Maciej Klisz: Jesteśmy na kursie kolizyjnym
Wojsko
Wojsko ma nadmiar chętnych, poprawi jednak jakość szkolenia
Wojsko
Oficjalnie otwarcie bazy USA w Redzikowie. Andrzej Duda: Niech będzie swoistym symbolem
Wojsko
Gen. Bieniek: Baza USA w Redzikowie to kolejny element efektywnego odstraszania
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Wojsko
Szef Sztabu Generalnego przyznaje: Wojna realnie nam zagraża