Patrząc na piątkowe wydarzenia na rynku walutowym można odnieść wrażenie, że inwestorzy zaczęli weekend nieco wcześniej. Ruchy rynkowe były bowiem stosunkowo nieduże. O poranku, co prawda, widać było presję na to, by złoty znów zaczął tracić mocniej na wartości, ale później i ona została powstrzymana. Efekt jest taki, że w piątkowe popołudnie za dolara trzeba było płacić 4,01 zł, euro było wyceniane tuż poniżej 4,35 zł. W obu przypadkach są to poziomy widziane także wczoraj. Niewielkie zmiany notował frank, za którego trzeba było płacić 4,63 zł. – Piątek nie przynosi większych zmian w ocenie złotego przez rynek. Pomimo kontynuacji odbicia eurodolara skala korekty wzrostowej na koszyku złotego jest ograniczona – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Kłopoty złotego

Cały tydzień dla złotego trudno również uznać za udany. Para EUR/PLN zaczyna poniedziałek poniżej poziomu 4,31. Dolar był wtedy w okolicach 3,96 zł, zaś frank przy 4,58 zł. Złotemu nie służy niepewność związana z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, z której wyłania się coraz bardziej prawdopodobne zwycięstwo Donalda Trumpa. To umacnia dolara i przeszkadza złotemu, któremu też zaczynają ciążyć także coraz słabsze odczyty makro w Polsce. W kończącym się tygodniu mocno rozczarowała m.in. sprzedaż detaliczna.