Małżonkowie w grudniu 2002 r. zawarli z lombardem umowę pożyczki kwoty 160 tys. zł oprocentowanej na 8 procent. Zobowiązali się ją spłacić w ciągu pół roku. Zabezpieczeniem była umowa przewłaszczenia, dotycząca zabudowanej nieruchomości na terenie Wrocławia. Jak wyjaśnia Prokuratura Krajowa, przewłaszczenie to konstrukcja prawna, która polega na przeniesieniu własności przedmiotu – w tym przypadku nieruchomości na pożyczkodawcę – z zastrzeżeniem, że powróci ona do pierwotnego właściciela, gdy ten spełni w określonym w umowie terminie ciążące na nim zobowiązanie. W przypadku małżeństwa tak się jednak nie stało, bowiem nie spłacili swojego zobowiązania w wymaganym czasie. Pożyczkodawca uzyskał prawo, by wyegzekwować swoją należność.
Prokuratura zwraca uwagę, że w przypadku różnicy pomiędzy wysokością należności a wartością nieruchomości, pożyczkodawca powinien rozliczyć się ze swoimi klientami zwracając nadwyżkę wartości przewłaszczonej nieruchomości nad wartość pokrywającą zabezpieczony dług - niezależnie od tego, czy zdecydował o zatrzymaniu nieruchomości dla siebie, czy też o jej sprzedaży.
W okresie, w którym zaciągnięto pożyczkę, wartość tej nieruchomości o przeznaczeniu rolnym i powierzchni niemal 3,5 ha szacowana była na 1,2 mln zł. Ustalił to bank, z którym w tamtym czasie małżeństwo chciało podpisać umowę kredytową. Jednakże w krótkim czasie tj. w listopadzie 2003 roku, nieruchomość ta zmieniła swe przeznaczenie na przemysłowe i jej wartość znaczenie wzrosła.
Przedsiębiorca przejął nieruchomość w całości w trybie egzekucji komorniczej. Wówczas była ona już warta ponad 8,3 mln zł - opisuje na swojej stronie prokuratora.
Początkowy sukces w sądzie
Małżeństwo skierowało sprawę na ścieżkę sądową, domagając się początkowo zasądzenia kwoty ponad 1,5 mln zł, która stanowiła różnicę pomiędzy wysokością ich niespłaconego długu z umowy pożyczki a wartością przewłaszczonej nieruchomości, którą pozwany zatrzymał na własność. Żądanie pozwu zostało następnie rozszerzone, stosownie do rosnącej wartości nieruchomości.