Nowe przepisy mają zwiększyć limit maksymalnego obwodu drzew, których nie trzeba zgłaszać. Zmiana ta dotyczy jedynie drzew, których właścicielami są osoby fizyczne i położonych poza lasami.
Bartłomiej Wróblewski, przewodniczący komisji nadzwyczajnej ds. deregulacji. na łamach Rzeczpospolitej wskazywał, że nowelizacja realizuje codzienne potrzeby obywateli - Robimy krok w kierunku oczekiwań społecznych, setek tysięcy właścicieli domów. Zmiany dotyczą tylko osób fizycznych, nie prowadzonej działalności gospodarczej. Przyspieszamy samą procedurę, ale z drugiej strony poszerzamy możliwość wycięcia bez zgłoszenia do urzędu drzew o obwodzie większym o 20 cm. To ułatwienie dla setek tysięcy właścicieli, którzy z takimi sprawami muszą chodzić do urzędu. To uciążliwe. Podkreślał również, że nie są to regulacje przyznające taką swobodę jak lex Szyszko.
Czytaj więcej
Chcemy poszerzyć zakres wolności, nie dokonując rewolucji – mówi Bartłomiej Wróblewski, przewodniczący komisji nadzwyczajnej ds. deregulacji.
Eksperci surowo oceniają ten pomysł - przy zwiększeniu maksymalnego limitu czas na odtworzenie drzew to co najmniej 20 lat, przy najbardziej optymistycznych założeniach, ale biorąc pod uwagę pogarszające się warunki to około 30-40 lat. Jest to pogorszenie warunków życia dla całego pokolenia.
Ważną zmianą jest również skrócenie terminu w jakim urząd może podjąć działanie z 14 na 7 dni, co może znacząco utrudnić monitorowanie wycinki na prywatnych działkach, a tym samym rozpocząć okres milczących zgód.