Zwykle postępowania o uznanie osoby za zmarłej pozostają poza obszarem zainteresowania prokuratury. W tym przypadku jednak prokurator przeglądając wraz z asystentem komunikaty łódzkich sądów zwrócił uwagę na takie właśnie postępowanie. Pojawiło się w nim bowiem nazwisko znane z jednej ze spraw „łódzkich kamienic”. Chodzi o postępowania, których przedmiotem jest przejęcie lub usiłowanie przejęcia praw i roszczeń do łódzkich nieruchomości przez osoby inne, niż prawowici spadkobiercy.
Z uwagi na cywilny charakter postępowania celem prokuratora było ustalenie czy osoba wskazana we wniosku o uznanie za zmarłego rzeczywiście zmarła w dacie wskazanej przez wnioskującego. Jak wyjaśnia Prokuratura Krajowa, precyzyjne wskazanie takiej daty niezbędne dla ustalenia, w jakim reżimie spadkowym powinno być później przeprowadzone ewentualne postępowanie prowadzące do dziedziczenia nieruchomości. Na terenie byłego Królestwa Kongresowego, w tym Łodzi, do 1 stycznia 1947 roku kwestie dziedziczenia regulował Kodeks Napoleona, który określał krąg spadkobierców w sposób zupełnie odmienny od zasad później obowiązujących.
Prokurator rozpoczął od ustalenia, czy rodzina nosząca nazwisko wskazane we wniosku rzeczywiście istniała i czy była powiązana z Łodzią. Badanie to dało pozytywną odpowiedź. Ojciec osoby, której dotyczył wniosek, był właścicielem fabryki towarów bawełnianych, położonej w samym centrum Łodzi. Zaś sam zmarły był współwłaścicielem trzech nieruchomości, wartych obecnie wiele milionów złotych. II wojna światowa rzuciła go jako żołnierza do Wielkiej Brytanii. Tam też pozostał przez pewien czas po wojnie, w międzyczasie podejmując działania w celu odszukania żony na Bliskim Wschodzie. Człowiek ten naturalizował się i zmienił nazwisko, co znacznie utrudnia ustalenie kręgu spadkobierców.
Ustalenia prokuratora pozwoliły podważyć datę śmierci zmarłego wskazaną we wniosku. Wątpliwości te przekonały sąd, który podjął działania poza granicami kraju za pośrednictwem ambasad, w celu zgromadzenia niezbędnych aktów stanu cywilnego zmarłego. Sam fakt śmierci tej osoby nie budził wątpliwości – gdyby żyła, miałaby w chwili obecnej 112 lat.
Już po przyłączeniu się prokuratury do postępowania wnioskodawca bezpośrednio w nim nie uczestniczył i kontaktował się z sądem wyłącznie korespondencyjnie. Następnie wniósł o umorzenie postępowania wskazując, iż odnalazł miejsce pochówku zmarłego w Izraelu. Prokurator na podstawie informacji pochodzących m.in. ze strony internetowej „Billion Graves” zawierającej dane o różnych światowych nekropoliach ocenił dokumentację jako niewiarygodną, i sprzeciwił się cofnięciu wniosku uznając, że niezbędne jest jednoznacznie wyjaśnienie tej sprawy w zakresie tożsamości osób.