Business Insider Polska pisze, że młode pary zaskakuje drożyzna. Monika i Bartosz z niewielkiego miasta na Podkarpaciu mają ślub pod koniec lipca. Salę weselną zarezerwowali dwa lata temu i umówili się na konkretną stawkę za tzw. talerzyk. Ta miała wynosić 230 zł. Właściciel obiektu, w którym ma odbyć się przyjęcie, zabezpieczył się jednak na wypadek wzrostu inflacji. Para liczyła się ze wzrostem kwoty, miała jednak nadzieję na podwyżkę rzędu 10-15 proc. Tydzień temu dowiedzieli się, że za osobę będą musieli zapłacić o 60 zł więcej – 290 zł od osoby. Samo przyjęcie weselne może ich kosztować sporo ponad 50 tys. zł. Całe wesele i ślub to wydatek ponad 80 tys. złotych.
W dużych miastach ceny są jeszcze wyższe – pisze Business Insider Polska. Tam kwota 350 zł za talerzyk już dawno odeszła w zapomnienie. Ceny zaczynają się od 500 zł. O wiele wyższe stawki mają fotografowie czy kamerzyści – minimum to 5 tys. zł, a orkiestra za jeden wieczór liczy sobie co najmniej 14 tys. zł.
Dynamiczny wzrost cen organizacji wesel zauważalny jest od ubiegłego roku. Inflacja wpływa jednak nie tylko na wzrost wydatków narzeczonych. Sprawia, że goście weselni odmawiają udziału w uroczystości. Nie stać ich na dojazd, prezenty a czasem i za zakwaterowanie na drugim końcu kraju.