Bycie obrońcą z urzędu w skomplikowanej sprawie zorganizowanej grupy przestępczej niemalże gwarantuje, że wynagrodzenie za świadczoną pracę wpłynie na konto prawnika za kilka, bądź nawet kilkanaście lat. W polskich sądach utarło się bowiem, że gratyfikacja za urzędówkę trafia do mecenasa dopiero po prawomocnym zakończeniu sprawy. Szkopuł w tym, że takie działanie nie ma oparcia w przepisach. Na powyższe zwrócił uwagę dziekan śląskich adwokatów w piśmie, które posłał do resortu sprawiedliwości, a ten przyznał mu właśnie rację.
„Nie ma żadnych ustawowych przeciwwskazań, by wynagrodzenie, o którym mówimy, było wypłacane niezwłocznie po wydaniu decyzji procesowej, za określony etap postępowania lub określoną czynność, bez względu na to, czy decyzja ta zostaje zaskarżona czy też nie. Takie stanowisko przeważa dziś w literaturze i orzecznictwie" – podkreślono w liście z 30 kwietnia posłanym do MS.
Czytaj także: Sądy mają płacić adwokatom w terminie za urzędówki - ministerstwo będzie interweniować
Akcja mobilizacja
Argumentowano w nim m.in., że decyzja o wypłacie wynagrodzenia ma formę postanowienia (bez względu na to, czy jest umieszczona w wyroku, czy też nie). Jak zaś wynika z treści art. 462 k.p.k., jeśli ustawa nie stanowi inaczej, zażalenie co do zasady nie wstrzymuje wykonania zaskarżonego postępowania. Jest ono zatem natychmiast wykonalne, co oznacza, że nie trzeba oczekiwać na jego prawomocność.
Interpretację podzielił resort sprawiedliwości.