Rosja ma termin na oddanie samolotów. Będzie największa kradzież w historii?

Tylko do najbliższego poniedziałku, 28 marca mają czas zachodni leasingodawcy na odbiór ponad 400 samolotów od rosyjskich przewoźników. I są świadomi, że odzyskanie wszystkich z nich jest niewykonalne.

Publikacja: 25.03.2022 16:48

Rosja ma termin na oddanie samolotów. Będzie największa kradzież w historii?

Foto: Adobe Stock

Ale ze strony Rosjan widać wyraźnie, że nie chcą iść na całego i korzystać z wynajętych maszyn nie płacąc za to. Prywatne linie są nawet gotowe na współpracę i oddanie części floty, licząc na to, że w ten sposób będą w stanie resztą floty operować, chociaż w bardzo ograniczonym zakresie. Okazuje się jednak, że właściciele maszyn są w stanie chociaż częściowo odzyskać swoją własność.

W tej chwili większość maszyn wypożyczonych od zachodnich firm leasingowych lata na wewnętrznych trasach w Rosji. Połowa z nich została przerejestrowana, czyli praktycznie ukradziona. Wcześniej Rosjanie zatwierdzili ustawą prawo do takiego manewru. A dodatkowo jeszcze nie mają one już oryginalnych certyfikatów, bo Bermudy i Irlandia je cofnęły, uznając, że w sytuacji, kiedy Rosjanie nie mają dostępu do oryginalnych części zamiennych, to ma nie gwarancji prawidłowego serwisu. Czyli teoretycznie powinny pozostać na ziemi.

Minister transportu Rosji Witali Sawieljew w ostatnią środę, 23 marca zaproponował firmom leasingowym, że rząd odkupi od nich samoloty. Oczywiście jest to najzwyklejsza zasłona dymna, bo po pierwsze na sprzedaż Rosjanom samolotów jest embargo, a po drugie, banki nie miałyby jak zrealizować takich transakcji.

— Mam poważne obawy, że wkrótce staniemy się świadkami kradzieży największej w historii lotnictwa cywilnego — mówi Wołodomyr Bilotkacz, profesor zarządzania transportem lotniczym na Singapore Institute of Technology.

Ale nawet, gdyby rzeczywiście leasingodawcom udało się odzyskać samoloty, to ich wartość handlowa będzie minimalna, bo samolot zdolny do latania musi mieć odnotowane wszystkie kolejne serwisowania i potwierdzenie, że zostały do tego użyte oryginalne części zamienne, które są dokładnie zarejestrowane w łańcuchach dostaw. A takich części teraz w Rosji jest tyle, ile zostało przed wprowadzeniem pierwszej tury sankcji, czyli 26 lutego.

Czytaj więcej

Koszty życia w Rosji gwałtownie rosną. Drożeje żywność i pieluchy

Oczywiście wartość tych maszyn jest ogromna i sięga 10 mld dolarów, ale ich utrata nie załamie światowego rynku leasingowego, bo to, co jest w tej chwili w Rosji, to 10 proc. aktywów światowych wypożyczalni. W przypadku niektórych samolotów, które są „uwięzione” w Rosji, firmy leasingowe przyjęły niewielkie zastawy, ale jest jedynie maleńka cząstka ich wartości.

W przypadku samolotu wartego np. 20 mln dolarów, taki zastaw zazwyczaj wynosi ok. 450 tysięcy dolarów, czyli tyle, ile wynosi rata za trzymiesięczne wypożyczenie. Czasami firmy leasingowe chcą, aby ten depozyt był wyższy, na przykład wynosił równowartość czterech rat. To zależy od tego, jaką ocenę wiarygodności finansowej ma przewoźnik. Paradoksalnie wśród rosyjskich linii lotniczych najwyższą ocenę miał Aerofłot, który teraz ma w swojej flocie najwięcej znacjonalizowanych (czyli ukradzionych) maszyn.

Część maszyn, którymi latali rosyjscy przewoźnicy, wśród nich przede wszystkim Aeroflot, została wypożyczona w chińskich firmach leasingowych, które nie biorą depozytów, więc w ich przypadku pozostaje jedynie ubezpieczenie bądź poręczenia kredytowe z rosyjskich banków, ale tutaj znów może być problem z płatnościami, bo większość z nich nie jest w stanie przelać pieniędzy, bo jest odcięta do SWIFT-u.

— Powiedzmy sobie prawdę, to nie załamie tych firm. Natomiast z pewnością wpłynie na postrzeganie Rosji jako klienta w przyszłości — mówi Brad Dailey, dyrektor Alton Aviation Consultancy, który wcześniej pracował w AerCap Holdings, leasingodawcy, który ma w tej chwili w Rosji 118 maszyn.

I chyba właśnie o to postrzeganie chodzi, bo nagle okazało się, że niektórzy prywatni rosyjscy przewoźnicy dają już sygnały, że są gotowi do oddania maszyn, ale tu pojawia się problem, bo nie wiadomo, czy na to zgodzi się rosyjski rząd. Rosyjski Utair jeszcze 14 marca poinformował, że gotów jest do oddania wszystkich 9 Boeingów 737NG, bo liczy na utrzymanie „cywilizowanych” stosunków w przyszłości. Zresztą — jak wnika z danych na FlightRadar24 — te samoloty i tak nie latały od 24 lutego, czyli od dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Ale ze strony Rosjan widać wyraźnie, że nie chcą iść na całego i korzystać z wynajętych maszyn nie płacąc za to. Prywatne linie są nawet gotowe na współpracę i oddanie części floty, licząc na to, że w ten sposób będą w stanie resztą floty operować, chociaż w bardzo ograniczonym zakresie. Okazuje się jednak, że właściciele maszyn są w stanie chociaż częściowo odzyskać swoją własność.

Pozostało 89% artykułu
Transport
Rosyjskim liniom lotniczym grożą masowe bankructwa w 2025 roku
Transport
Zapadł wyrok ws. Wschodniej Obwodnicy Warszawy, ale do przełamania impasu daleko
Transport
Spadł zysk Wizz Aira. Ale ma być lepiej
Transport
Lotniska wyłączają GPS i wracają do lat 60-tych XX wieku
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Transport
Będą zakłócenia w podróżach lotniczych. Francuzi i Włosi protestują