Po raz pierwszy Polski Balet Narodowy uzyskał prawa do wystawienia jednej z prac zmarłego w 1992 r. Brytyjczyka Kennetha MacMillana, zaliczanego do największych choreografów XX wieku. Szczególnym uznaniem cieszą się do dziś jego rozbudowane widowiska o wyrazistej fabule, rozbudowanej akcji i skomplikowanym rysunku psychologicznym postaci.
Wybór padł na trzyaktowy spektakl „Mayerling" stworzony w 1978 r. dla londyńskiego Royal Ballet . To nawiązanie do historii austriackiego arcyksięcia Rudolfa, syna cesarza Franciszka Józefa, który w styczniu 1889 r. wraz ze swą kochanką, baronówną Marią Vetserą zmarł w tajemniczych okolicznościach w myśliwskim pałacu Mayerling.
Spektakl przywołuje tę tragiczną noc, ale też wydarzenia ją poprzedzające, nieudane małżeństwo Rudolfa z belgijską księżniczką, inne jego romanse. Premiera w Operze Narodowej już w piątek.
Scenariusz jak w filmie
Z wyboru tego tytułu cieszy się dyrektor muzyczny Opery Narodowej Patrick Fournillier. – „Mayerling" za sprawą geniuszu MacMillana to najprawdziwszy teatr, a nie tylko balet. Ma niemal filmowy scenariusz – mówi „Rz". – Miałem okazję realizować w La Scali dwa inne jego wielkie spektakle: „Historię Manon" i „Romea i Julię". W nich także dramatyczna opowieść została przekazana nie słowami, ale ruchem, choreografią.
Patrick Fourniller jest nietypowym dyrektorem muzycznym. Jego dorobek baletowy nie jest duży, ale bardzo znaczący. Obok premier w La Scali czy w Zurychu szczególnie ważne były realizacje trzech najbardziej znanych klasycznych baletów rosyjskich w Operze Paryskiej z choreografią legendarnego Rudolfa Nuriejewa.