Francuski prezydent chce pokazać, że jego aktywna polityka w Unii to nie tylko naoliwiona na nowo oś niemiecko-francuska. Ale też sieć dobrych relacji z naszym regionem, dotychczas często lekceważonym przez Paryż. W środę spotka się w Wiedniu z kanclerzem Austrii, a także z przybyłymi specjalnie na tę okazję premierami Czech i Słowacji. Kolejne przystanki w jego podróży to Bukareszt i Sofia.
Wyraźnie kłuje w oczy pominięcie Warszawy, stolicy największego państwa w regionie, które odgrywa istotną rolę w toczących się właśnie w UE debatach. Zdaniem agencji Reuters, która powołuje się na źródło w Pałacu Elizejskim, francuski prezydent odwiedzi kraje „najbardziej przywiązane do europejskiego zakotwiczenia". W tym kontekście brak Warszawy czy Budapesztu na liście odwiedzanych stolic nie dziwi, bo to stolice, które mają najwięcej problemów z Brukselą. Ale brak chęci do dialogu ze strony Macrona może oznaczać, że nie będzie on szukał porozumienia z Polską i spróbuje obejść jej sprzeciw w kluczowych dla Francji sprawach dotyczących polityki socjalnej. Nie uwzględnia jej także w swoim planie zacieśniania integracji europejskiej.
– Myślę, że wkrótce spotka się z przywódcami Polski i Węgier. Ale fakt, że teraz inaczej skonstruował swoją podróż, pokazuje, że chce być aktywny i pozyskiwać różne kraje w regionie – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Tomas Nagy, ekspert think tanku GlobSec w Bratysławie. Oznacza to, że nie będzie rozmawiał z Europą Środkową wyłącznie we wspólnym formacie Grupy Wyszehradzkiej, bo tego ugrupowania Polski, Węgier, Czech i Słowacji nie postrzega jako monolitu.
Nic zresztą dziwnego, gdyż z Bratysławy i Pragi coraz częściej płyną sygnały pokazujące chęć zdystansowania się od twardego antyeuropejskiego kursu prezentowanego przez pozostałych członków grupy. Ostatnio premier Robert Fico stwierdził, że przyszłość Słowacji to główny nurt integracji europejskiej. – Grupa Wyszehradzka pozostaje jako ważne forum współpracy regionalnej. Ale na forum UE Słowacja od roku realizuje swoją własną agendę – mówi Tomas Nagy. – Polityczne awanturnictwo Warszawy i Budapesztu to nie jest wspólny front Ęuropy Środkowo-Wschodniej – dodaje ekspert. I zauważa, że przed każdym szczytem UE Bratysława będzie teraz odbywała konsultacje z Berlinem, na równi z konsultacjami w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Czy coś podobnego może ją połączyć z Paryżem? – Fico był jednym z pierwszych przywódców, którzy pogratulowali zwycięstwa Macronowi i od razu zaproponował mu współpracę. Dzieli nas podejście do Europy socjalnej, ale łączą właściwie wszystkie inne sprawy, w tym szczególnie inicjatywa reformy zarządzania gospodarczego – uważa Nagy.