Liczący 58 lat przywódca Wenezueli Hugo Chávez, który przeszedł na Kubie czwartą operację w walce z rakiem, doznał zakażenia płuc i cierpi na niewydolność układu oddechowego. W tych okolicznościach, jak podał w czwartek minister informacji Ernesto Villegas, rząd postanowił uprzedzić „lud wenezuelski o wojnie psychologicznej, którą ponadnarodowy twór medialny rozpętał w związku ze stanem zdrowia szefa państwa. Celem jest wzniecenie niepokojów w republice".
Dzień wcześniej Departament Stanu USA oświadczył, że jeśli Chávez nie mógłby pełnić obowiązków, w Wenezueli powinny się odbyć wybory „całkowicie przejrzyste, wolne i bezstronne", a także przekazanie władzy „zgodnie z konstytucją".
Chávez ujawnił, że choruje na raka, w czerwcu 2011 roku. 7 października zeszłego roku ten przywódca Wenezuelskiej Zjednoczonej Partii Socjalistycznej (PSUV) po raz trzeci wygrał wybory prezydenckie. Poparło go 55 proc. wyborców. Zgodnie z konstytucją, 10 stycznia powinno się odbyć jego zaprzysiężenie na posiedzeniu parlamentu. Prawie miesiąc temu jednak prezydent wyjechał na leczenie na Kubę. 11 grudnia poddał się czwartej już operacji w walce z rakiem. Od tej pory stan jego zdrowia jest zagadką.
Przed wyjazdem do Hawany Chávez wskazał swego następcę, który miałby rządzić tymczasowo, gdyby szef państwa nie był w stanie, miałby też zostać kandydatem w ewentualnych nowych wyborach. Namaszczony został wiceprezydent Nicolas Maduro.
Maduro, urodzony w 1962 roku, od wczesnej młodości jest działaczem lewicowym. Po szkole średniej, gdzie wybił się jako przywódca młodzieży maoistowskiej, pracował jako kierowca autobusów w stołecznym Caracas. Z Chávezem spotkał się, kiedy obecny szef państwa odbywał w więzieniu karę za próbę przewrotu dokonaną w 1992 roku. Towarzyszka życiowa Maduro, Cilia Flores, prawniczka i obecna prokurator generalna, walczyła wówczas o uwolnienie Cháveza.