Rozmowa zaczęła się od tematu fali zamachów, która dotknęła ostatnio kraje europejskiej. Prowadzący program red. Michał Kolanko zapytał czy ostatnie wydarzenia mogą zmienić podejście Unii Europejskiej do sprawy imigrantów. - Pytanie kluczowe dla tego, co będzie działo się z Unią i odpowiedzią na islamski terroryzm. Jestem pesymistą, ale powinna diametralnie zmienić swoją politykę, ale swoją politykę powinny zmienić poszczególne kraje członkowskie - mówił Czarnecki. Dodał, że dopiero od niedawna włodarze UE chcą zmienić dotychczasową politykę państw członkowskich, które mogły same decydować, o tym czy chcą przyjmować imigrantów.
- Nie tylko walczymy o bezpieczeństwo Polaków dziś, jutro, za dwa, trzy lata, ale w sposób istotny ograniczamy możliwość zamachów za lat 30-40 - powiedział wiceszef PE. - Jeżeli byśmy się zgodzili na to na co zgodziła się Platforma i PSL, pani Ewa Kopacz i zapomniana obecnie pani Teresa Piotrowska, minister spraw wewnętrznych. Rząd PO-PSL zgodził się na przyjęcie 12 tys. uchodźców, imigrantów w dwóch fazach - dodał.
Zdaniem Czarneckiego, przy fakcie, że ci przyjęci przez Polskę uchodźcy mogliby sprowadzać rodziny i przy ich wysokiej rozrodczości, to w drugim bądź trzecim ich pokoleniu mogłoby w Polsce dojść do sytuacji jak we Francji czy Hiszpanii, że byłyby podkładane bomby.
- Polska jest jedynym krajem z 28 członkowskich, gdzie lewica jest nieobecna w parlamencie. W wielu krajach są dwie partie lewicowe - mówił Czarnecki. - Fakt, że nie ma lewicy w polskim parlamencie uwiera Unię.
UE dała Polsce miesiąc na reformę sądownictwa, ale Czarnecki twierdzi, że oprócz wywierania presji, nie mogą pójść za tym żadne inne działania. - Unia Europejska nie ma żadnych formalno-prawnych instrumentów, aby Polskę ukarać - zakończył wiceszef PE.