Zapowiedź zwiększenia liczby przyjmowanych uchodźców to realizacja wyborczej obietnicy Bidena, ale też pokazanie chęci otworzenia granic USA po czterech latach rządów Donalda Trumpa. W maju Biden zwiększył liczbę przyjmowanych uchodźców z 15 tys. do 62,5 tys. Teraz podwaja tę liczbę.
– Program dla uchodźców jest nieodłącznym elementem polityki zagranicznej USA oraz elementem bezpieczeństwa narodowego, jak również odzwierciedleniem amerykańskich wartości – powiedział Ned Price, rzecznik prasowy Departamentu Stanu.
Pula ta nie obejmie Haitańczyków ani Afgańczyków – dwóch grup obcokrajowców, o których w ostatnich tygodniach głośno w Ameryce. Dziesiątki tysięcy ludzi uciekło z Afganistanu ze strachu przed talibami, a ponad 15 tys. Haitańczyków przedostało się przez Rio Grande do południowej granicy USA. Większość Afgańczyków uzyskała tymczasową możliwość pobytu oraz pracy w ramach programu humanitarnego.
Czytaj więcej
Nieco ponad miesiąc po zabójstwie prezydenta w pogrążone w chaosie państwo uderza potężne trzęsienie ziemi. Już drugie w najnowszej historii kraju.
W innej sytuacji są Haitańczycy. To głównie migranci, którzy ponad dziesięć lat temu opuścili zmagające się z biedą i klęskami naturalnymi Haiti w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Pracowali w Chile, Brazylii czy Panamie. Mieli nadzieję, że prezydent Biden, który zaoferował ochronę przed deportacją ich współobywatelom przybywającym z Haiti przed końcem lipca, także dla nich złagodzi przepisy wjazdowe. Sprzedali więc domy, samochody, rzucili pracę, zabrali dzieci ze szkoły i ruszyli na północ. Jednak w weekend władze USA zaczęły ich deportować samolotami na Haiti. Przybysze skarżą się, że są wydalani bez ostrzeżenia, czasem podstępem nakłaniani do wejścia na pokład samolotu. – Myślałem, że USA to kraj kierujący się prawami. A potraktowali nas okropnie. Nie miałem nawet okazji porozmawiać z agentem imigracyjnym – opowiada „NYT" jeden z Haitańczyków.