Po wykryciu czterech ofiar śmiertelnych na wschodniej granicy w poniedziałek w polskich mediach pojawiły się doniesienia, że Bruksela chce bezpośrednio zaangażować się w kryzys migracyjny wywołany przez reżim Łukaszenki.
Jednak źródła „Rzeczpospolitej" tak we Fronteksie, jak i Komisji Europejskiej temu zaprzeczają. Owszem, Unia oferuje wsparcie, jak to stale robi wobec wszystkich krajów członkowskich odpowiedzialnych za kontrolę zewnętrznej granicy Wspólnoty. Dopóki jednak nie otrzyma prośby w tej sprawie od rządu, ani nie będzie wywierać nacisków, ani oceniać, czy Polska działa skutecznie.
Śladami Hiszpanów
– Komisja Europejska ubolewa nad ofiarami w ludziach. Każda próba instrumentalizacji tej tragedii jest niedopuszczalna. Jest rzeczą o fundamentalnym znaczeniu, aby kraje Unii zabezpieczały granice w poszanowaniu praw człowieka. Unia będzie nadal oferowała swoje wsparcie dla polskich władz. Razem zastanowimy się, w jaki sposób uniknąć takich zdarzeń w przyszłości. Jesteśmy już zresztą w kontakcie z polskim rządem, podobnie jak z władzami Iraku i agencją ONZ ds. uchodźców (UNHCR). Unia jest przygotowana na wsparcie polskich władz środkami operacyjnymi i finansowymi, w tym za pośrednictwem swoich agencji. Frontex już zasygnalizował gotowość wsparcia i usprawnienia zarządzania zewnętrzną granicą, jak to robi na Litwie i Łotwie – usłyszeliśmy w centrali UE.
Czytaj więcej
Śmierć na granicy, ludzkie ciała leżące na ziemi jak zwierzęta, dziesiątki ludzi wyłapywanych przez Straż Graniczną – zziębniętych i głodnych.Zdaniem polskiego rządu zasługują oni jedynie na slogany o obronie granic.
Wiceszef MSW Bartosz Grodecki oświadczył, że Polska własnymi środkami jest w stanie zabezpieczyć granicę z Białorusią. Wkrótce ma tu trafić kolejnych 500 żołnierzy. To nie jest wyjątkowa sytuacja. W maju w obliczu fali 10 tys. imigrantów z Maroka szturmujących hiszpańską enklawę w Ceucie Frontex też zaoferował wsparcie. Ale Madryt odmówił. Nie chciał, aby Unia mieszała się w delikatny układ, jaki przez dekady zbudował z Rabatem.