Rząd pracował nad inną, ważną dla konsumentów ustawą, czyli prawem komunikacji elektronicznej. Projekt zapewniał internautom m.in. dostęp do niezależnego narzędzia porównawczego dotyczącego warunków świadczenia usług dostępu do internetu. Dostawcy mieliby obowiązek przekazywania zwięzłego podsumowania warunków umowy według jednolitego w całej UE wzoru. Takie reguły wynikają z unijnej dyrektywy, którą należało wdrożyć już w 2020 r.
– Dotychczas konsument często otrzymywał umowę główną, a do niej nawet kilkanaście aneksów – tłumaczy Michał Herde, prezes warszawskiego oddziału Federacji Konsumentów. Dodaje, że właściwe odczytanie zobowiązania w takich warunkach było dla konsumenta utrudnione i narażało go na zapłatę ukrytych kar. Niestety, prac nad tym projektem zaniechano. Rząd chciał do niego dodać tzw. lex pilot, czyli przepisy promujące korzystanie z państwowej telewizji. Pod presją krytyki wycofano się z całego projektu.
Inna niezrealizowana inicjatywa dotyczy zagrożenia wojną. Chodzi o prezydencki projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Zawiera scenariusze współpracy władz cywilnych i wojskowych w czasie wojny. Andrzej Duda argumentował, że dziś, wobec konfliktu w Ukrainie, takie uporządkowane kompetencji jest szczególnie ważne. Teoretycznie przed końcem kadencji Sejm mógłby się jeszcze zebrać i rozpatrzyć niektóre projekty. Na konieczność takiego posiedzenia wskazywałby konstytucyjny obowiązek rozpatrzenia czwartkowych uchwał senackich. Na razie jednak nie było oficjalnej zapowiedzi posiedzenia.
Ostatnie posiedzenie Sejmu nie było ostatnie?
Lex Czarnek, sprawy Lasów Państwowych i zarządzania kryzysowego – te ustawy mogą jeszcze zostać uchwalone w tej kadencji. W najbliższą środę i czwartek niektórymi z nich zajmie się Senat.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Radosław Płonka, adwokat, ekspert Business Centre Club
Wprowadzenie instytucji sądów pokoju znacznie odciążyłoby system sądownictwa, zwłaszcza w drobnych sporach o kilkusetzłotowe sumy. Dziś sądy są nadmierne obciążone, na czym cierpi jakość orzekania. Co więcej, niektóry sędziowie, chcąc się wykazać wydajnością, biorą na siebie wiele takich drobnych spraw, odkładając rozstrzyganie tych istotnych. Sądy pokoju mogłyby rozstrzygać drobniejsze sprawy w uproszczonej procedurze, najlepiej ustnej. Dzisiejszy przymus pisemności postępowania prowadzi bowiem do patologii, w której zacietrzewione strony sporu o niewielkie pieniądze zasypują sądy sążnistymi pismami, co czasem jest zwykłą obstrukcją. Sąd pokoju w prostej procedurze mógłby wydać wyrok. Znacznie szybciej. Oczywiście niezadowolona strona mogłaby wnieść od takiego wyroku skargę do sądu powszechnego, ale ten skupiałby się tylko na weryfikacji poprawności postępowania, bez uruchamiania czasochłonnej procedury dowodowej. Sędziami pokoju powinny być osoby z wykształceniem prawniczym i doświadczeniem zawodowym. Byłaby to funkcja poniekąd społeczna, ale wierzę, że np. wielu emerytowanych adwokatów czy radców chętnie podjęłoby się takiego zajęcia.