Minister Ziobro powołał zespół do spraw postępowań dyscyplinarnych sędziów. Na jego czele stanął wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, zajmujący polityczny fotel, karany dyscyplinarnie, a do zespołu zostali wcieleni sędziowie z nowej KRS i rzecznicy dyscyplinarni zależni od ministra. Decydują o normach etycznych sędziów i jednocześnie je egzekwują. Sędziowie z nowej KRS nie kryją swych poglądów, zbieżnych z poglądami rządu PiS, że w Polsce należy spłaszczyć strukturę sądownictwa i umożliwić „przerzucanie" sędziów między sądami wyższej i niższej instancji. To już się dzieje, na razie tylko w górę. Niektórzy prezesi sądów z nominacji ministra Ziobry bez konkursu i weryfikacji awansowali z sądów rejonowych wyżej.
Znaczenie ceremonialne
W badaniach Transparency International Polska spadła o siedem oczek w rankingu krajów w Indeksie Percepcji Korupcji. W sądownictwie powstał system nagród finansowych oraz stanowiska prezesów sądów, komisarzy wyborczych, w KRS, w komisjach egzaminacyjnych dla nominatów Zbigniewa Ziobry. Nowi sędziowie Izby Dyscyplinarnej SN otrzymują wynagrodzenie o 40 proc. wyższe niż pozostali sędziowie SN, bez uzasadnienia. Samo oferowanie funkcji i stanowisk w sposób uznaniowy przez ministra jest korupcjogenne. Podobnie na Ukrainie. Nagrody i wynagrodzenia są zróżnicowane w zależności od osoby sędziego, a nie urzędu czy stażu.
Nominacje sędziowskie z rąk prezydenta Ukrainy, jak i prezydenta Polski, mają znaczenie ceremonialne. Prezydent Ukrainy nie złożył podpisu pod aktami powołania sędziów, którzy przeszli procedury, a sądy odmówiły sędziom prawa do odwołania, ponieważ ustawy nie wskazywały terminu podpisania nominacji. Podobnie postąpił w latach 2005–2008 prezydent Lech Kaczyński, odmawiając bez uzasadnienia nominacji dziewięciu sędziów. Po odwołaniach NSA uniknął rozstrzygnięcia problemu prawnego. Prezydent Andrzej Duda w 2016 r. odmówił bez uzasadnienia nominacji sędziowskich dziesięciu osobom, mimo że przeszły długi, jawny i transparentny konkurs na urzędy.
Skutki przeciągania liny między egzekutywą i judykatywą dotykają kilku krajów europejskich. W Rumunii np. w latach 2017–2018 sędziowie, prokuratorzy i obywatele protestowali na ulicach przeciw rządowi, który dokonał zmiany prawa karnego i antykorupcyjnego. Politycy partii rządzącej zostali oskarżeni o korupcję, dlatego zmienili prawo, by uniknąć odpowiedzialności. Wprowadzono utajnienie procesów sądowych i obowiązek składania zeznań świadków w obecności sprawcy przestępstwa. Skutki były opłakane, np. ofiara pedofila musiała zeznanawać w obecności oprawcy.
Rząd bułgarski wprowadził pakiet niekonstytucyjnych ustaw bez konsultacji społecznych. Zaleceniem unijnym jest zmiana wyboru do Rady zgodna z zasadą transparentności. Komisja Europejska objęła oba kraje mechanizmem współpracy i weryfikacji.
Tylko argumenty
A teraz z innej beczki. Kataloński polityk Carles Puigdemont złożył w Belgii prywatny pozew przeciwko hiszpańskiemu sędziemu, który rozpatrywał jego sprawę i czterech innych w sprawie rebelii i nadużycia publicznych środków finansowych. Rząd hiszpański zapewnił sędziemu ochronę policyjną i pomoc prawną kancelarii belgijskiej. Pozew prywatny polityka przeciw sędziemu uznany został za formę niedozwolonego nacisku, a w sprawę z udziałem polityków katalońskich został zaangażowany rząd hiszpański, co podkopało zaufanie do sądu. Receptą prawników europejskich na kryzys praworządności w Polsce jest wykorzystanie europejskiej ścieżki prawnej, ale również wspólny głos zawodów prawniczych oraz organizacji pozarządowych, obywatelskich w sprawie naruszania praw i wartości. Prawnicy nie mają innych narzędzi niż argumenty, dlatego należy rozmawiać, przekonywać tak długo, aż większość społeczeństwa zrozumie wyłożone racje. To mało radykalne działanie, ale przyniesie trwałe zmiany w mentalności społecznej.