Obwinioną radczynię prawną, której sprawę rozpoznawała we wtorek kontrowersyjna izba SN, korporacyjny sąd dyscyplinarny pierwszej instancji uznał za winną przekroczenia granic wypowiedzi. Prawniczka zdecydowała się w sprawie o wyłudzenie, która toczyła się przeciw innemu radcy Pawłowi S., złożyć wniosek o wyłączenie kilku sędziów piaseczyńskiego sądu. W piśmie podała, że są wątpliwości, czy jest bezstronny. Oskarżony prawnik miał bowiem informować swych klientów, że jest w stanie wpływać na orzeczenie tego sądu. Radczyni, cytując byłego klienta oskarżonego radcy (który zwrócił się do niej o pomoc), we wniosku o wyłączenie sędziów napisała, że Paweł S. „nie kryje się z tym, że ma układy w sądzie rejonowym w Piasecznie". Korporacja uznała, że mecenas takich słów użyć nie powinna.
Izbowemu sądowi nie spodobał się też mail do Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym prawniczka pytała, na jakich zasadach w sądzie rejonowym, tuż przy drzwiach biura podawczego, od dwóch lat wisi plakat informujący o usługach prawnych Pawła S. (reklamowanych jako darmowa pomoc, która w praktyce okazywała się płatnymi poradami). Ta aktywność została uznana za przejaw braku koleżeństwa. Obwinionej wymierzono karę nagany.
Czytaj także: Izba Dyscyplinarna SN wydaliła adwokata z zawodu za oszukanie klienta
Z drugiego zarzutu prawniczka przed Wyższym Sądem Dyscyplinarnym została uniewinniona. Co do sposobu sformułowania wniosku o wyłączenie sędziów kary nie zmieniono. Szkopuł w tym, że samorządowy sąd dyscyplinarny nie dał obwinionej możliwości wykazania, że jej wypowiedź miała oparcie w faktach. Nie zdecydowano się m.in. na przesłuchanie świadków – byłych klientów radcy Pawła S., którzy mogliby potwierdzić, że prawnik powoływał się na wpływy w sądzie.
Fakt ten nie umknął Izbie Dyscyplinarnej.