Załatwiała Pani coś w sądzie w ostatnich dniach?
Tak, wysyłałam pisma procesowe. W kolejkach na pocztach widać wiele koleżanek i kolegów prawników. Sądy są ostatnio zamknięte, a nie można skutecznie wysłać dokumentów drogą elektroniczną. Wprawdzie niektóre sądy okręgowe zachęcają do korzystania z e-maila, ale wciąż nie jest to skuteczny sposób doręczenia pisma. Nie pozwalają na to przepisy procedury cywilnej. Istnieje co prawda uchwała Sądu Najwyższego z 2012 roku (sygn. akt III CZP9/12), która dopuszcza drogę elektroniczną, ale dniem doręczenia jest – w uproszczeniu mówiąc – dzień wydrukowania takiego pisma w sądowej kancelarii. Żeby było uznane za skutecznie wniesione, pełnomocnik musi uzupełnić brak formalny, czyli fizycznie je podpisać. Zapominamy także często o przepisach unijnego Rozporządzenia eIDAS (910/2014), które umożliwiają nam podpisanie np. pliku PDF certyfikatem kwalifikowanym równoważnym formie pisemnej. Pismo wniesione w ten sposób do sądu powinno zatem być uznane za wniesione skutecznie na podstawie tego właśnie przepisu. Wydaje się, że to jest pożądane w obecnej sytuacji.
Jak to wygląda w innych krajach europejskich?
Moi koledzy i koleżanki z FBE dziwią się, że u nas jest jeszcze taka rygorystyczna, „papierowa" procedura. Wiem ze współpracy z nimi i także jako pełnomocnik występujący w sprawach transgranicznych, że wiele krajów nas wyprzedziło w elektronicznym dostępie do sądów. Jest on możliwy np. w Holandii, Danii i Austrii. W tej ostatniej zresztą całkowicie wyeliminowano papierową procedurę, mamy tam faktycznie: „paperless courts". We Włoszech – co teraz jest bardzo przydatne – pełnomocnik może złożyć pismo elektronicznie, z użyciem specjalnej karty, swoistego podpisu elektronicznego. Ale już np. w Anglii i Walii można wysłać pismo zwykłym e-mailem jako pdf, bez dodatkowego podpisu elektronicznego. Dotyczy to procedury cywilnej i karnej.