Ziścił się w poniedziałek jeden ze spodziewanych scenariuszy działań prezydenta wobec ustaw dotyczących TK. Prezydent nie zdecydował się na ich podpisanie; skierował je do Trybunału Konstytucyjnego w ramach kontroli prewencyjnej. Chodzi o dwie ustawy o TK i przepisy ją wprowadzające, które są częścią opracowanego przez resort sprawiedliwości planu zmian w Trybunale, nazwanego „czteropakiem Bodnara”. Według rządzących mają one odpolitycznić ten organ i naprawić jego funkcjonowanie.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda, kierując przepisy o Trybunale Konstytucyjnym do TK, potwierdził, że niezależnie od okoliczności nie stać go na nic więcej niż tylko bycie notariuszem poprzedniego rządu spod szyldu PiS. Ale obecnemu przy okazji „kupił” trochę czasu.
Czerwona kartka prezydenta dla reformy Trybunału Konstytucyjnego
Ustawy te prowadzą przede wszystkim do wymiany kadrowej. W skrócie, zakładają one zmianę zasad wyboru sędziów TK, skrócenie o połowę kadencji prezesa oraz uznanie za nieważne wyroków wydanych w składach z udziałem tzw. sędziów dublerów.
Ostateczny kształt tych zmian Sejm zaakceptował w połowie września przyjmując poprawki Senatu. Od tamtej pory prezydent miał 21 dni na podjęcie decyzji w tej sprawie. Zaskoczenia nie było. Zdaniem Andrzeja Dudy zaskarżone przez niego regulacje prowadzą do chaosu ustrojowego i to w skali niemożliwej dzisiaj do przewidzenia. Wydaje się, że tym ruchem prezydent skutecznie zablokował planowany przez rząd reset w Trybunale.
Częściowo tezę tę potwierdza prof. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.