Sędzia Igor Tuleya o reformie KRS: Nie można kupczyć wartościami

Zasady zapisane w konstytucji nie powinny podlegać jakimkolwiek rozmowom i negocjacjom. Nawet jeśli z tego powodu opóźniłoby się tworzenie nowej KRS – mówi sędzia Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie, Stowarzyszenie Iustitia.

Aktualizacja: 28.05.2024 06:22 Publikacja: 28.05.2024 04:30

Sędzia Igor Tuleya

Sędzia Igor Tuleya

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Temat reformy Krajowej Rady Sądownictwa nie przestaje być aktualny. Najpierw Sejm uchwala ostrą w swojej treści nowelizację ustawy o KRS. Potem Senat ją łagodzi, opierając się na opinii Komisji Weneckiej. Jak pan ocenia wprowadzoną przez Senat poprawkę, która zniosła zakaz kandydowania do KRS przez neosędziów? Chodzi o tych powołanych przy udziale KRS po 2018 r.

Ta poprawka to zaprzeczenie tego, o co walczyliśmy. Walczyli nie tylko prawnicy, ale też obywatele przez ostatnich osiem lat. I tak naprawdę ta zmiana nic nie modyfikuje w tym organie. Pamiętajmy o tym, że jednym z zadań Krajowej Rady Sądownictwa jest opiniowanie kandydatów na przyszłych sędziów oraz jej udział w przedstawianiu ich kandydatur prezydentowi. Jeśli więc w składzie nowej KRS mają zasiadać neosędziowie, to oznacza, że oni mogą również rozstrzygać w sprawach innych neosędziów, którzy będą zgłaszali się w takich konkursach. To jest nie do przyjęcia.

Senat tłumaczy, że ta poprawka wynikła z opinii Komisji Weneckiej, która dotarła do wyższej izby parlamentu niemal w ostatniej chwili…

Tylko że opinia Komisji Weneckiej nie ogranicza się do jednego zdania. Jest bardzo obszerna i z tej opinii wynika, że nie ma żadnych przeszkód, aby w jakiś sposób różnicować kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Może to być choćby staż pracy czy staż na danym stanowisku w sądzie. Komisja Wenecka nie odrzuca możliwości wprowadzenie jakichś kryteriów. Z opinii tej wynika także, że podobne rozwiązania są przyjęte w innych krajach europejskich.

Czytaj więcej

Prof. Piotrowski: Nie należy wyłączać całej grupy sędziów z wyborów do KRS

Cofnijmy się o kilka lat wcześniej. Przez wiele lat za rządów Prawa i Sprawiedliwości opinie Komisji Weneckiej były m.in. przez sędziów walczących o praworządność traktowane bardzo serio. Teraz wygląda na to, że zaczynamy je traktować wybiórczo, albo nam pasują albo nie.

Opinie Komisji Weneckiej traktujemy od zawsze na serio i bierzemy je pod uwagę. Tak jest również teraz. Tylko z samej opinii Komisji Weneckiej wynika, że jest możliwe przyjęcie pewnych kryteriów dla osób, które aspirują do Krajowej Rady Sądownictwa i to nie jest wyłącznie pomysł stowarzyszenia, ale też samej komisji. W tej opinii są wskazywane przykłady innych krajów europejskich: Bułgarii, Rumunii, Hiszpanii czy Litwy, gdzie pewne kryteria, które powinni spełniać kandydaci do Krajowej Rady Sądownictwa obowiązują. I zdaniem Komisji Weneckiej jest to akceptowalne, więc wydaje się, że jak najbardziej jest możliwe również w naszym ustawodawstwie. Chodzi o przyjęcie dodatkowych kryteriów, które powinna spełniać osoba aspirująca do nowej KRS.

Ale teraz jesteśmy na takim etapie, że jeżeli Sejm nie przegłosuje poprawek Senatu to już nie ma możliwości ingerencji w ten konkretny projekt. A to oznacza, że powołanie nowej, legalnej KRS zostanie odsunięte w czasie, czyli na kolejne miesiące godzimy się na stan dotychczasowy. Tak mocno przecież krytykowany.

I to niestety będzie błędem. To nieakceptowalne, stąd nasze protesty. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że są poważne zastrzeżenia do statusu neosędziów i widzimy to nie tylko my prawnicy, ale o tym też przekonują się obywatele. Rozstrzygnięcia podejmowane przez neosędziów są uchylane bardzo często przez sądy wyższej instancji, a sprawy są przekazywane do ponownego rozpoznania. W efekcie procesy sądowe mogą toczyć się w nieskończoność – co obywatele odczuwają na własnej skórze. To, co wydarzyło się w Senacie, przez środowiska prawnicze oraz przez znaczną część obywateli jest odbierane jako kupczenie wartościami i zasadami. To nie powinno w ogóle mieć miejsca. Nawet jeśli tworzenie nowej Krajowej Rady Sądownictwa, o której mowa w artykule 187 konstytucji, miałoby się przeciągnąć w czasie, potrwać jeszcze rok czy nawet dłużej, myślę, że warto poczekać.

Nie wszyscy mają tyle cierpliwości. Wielu osobom, jak słychać w publicznych wypowiedziach, już jej brakuje. Chcą zmian, bo zbyt długo czekają na powrót do praworządności. A przecież o nią walczyli.

Ale trzeba zdobyć się na cierpliwość. Powód? To jest bardzo istotna sprawa. Najprościej byłoby oczywiście pochylić się nad projektami przygotowanymi przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia, które regulują całościowo kwestie zmian w wymiarze sprawiedliwości. Również te dotyczące statusu neosędziów.

Obydwoje mamy świadomość tego, że takiego projektu, nawet jeżeli on przejdzie cały Sejm i Senat, nie podpisze prezydent Andrzej Duda. Z wielu powodów, a jednej najważniejszej – podważa się jego nominacje.

Dlatego myślę, że warto poczekać rok i zobaczyć, kto zastąpi Andrzeja Dudę w Pałacu Prezydenckim. Sądy od wielu lat działają pod olbrzymią presją i myślę, że kwestia kilkunastu miesięcy nie wpłynie zauważalnie na kondycję wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj więcej

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Ten kompromis budzi obawy prawników

Czyli rozumiem, że jest pan za tym, żeby uregulować wszystko kompleksowo, a nie wprowadzać drobnymi kroczkami: najpierw zmiany w naborze do Krajowej Radzie Sądownictwa, a potem załatwiać sprawy neosędziów? Nawet za cenę dłuższego czasu?

Tak, nawet za cenę czasu, nawet pomimo tego, że sądy nie działają sprawniej, a postępowania sądowe się wydłużyły w czasach rządów ministra Ziobry. Z drugiej strony mamy też statystyki, które pokazują, że jednak załatwialność tych spraw w sądach jest coraz większa. Myślę, że kilkanaście miesięcy zwłoki nie spowoduje zapaści wymiaru sprawiedliwości. Warto więc poczekać, by mieć pewność, że nasze sprawy będą rzeczywiście rozstrzygane przez niezależne sądy i niezawisłych sędziów. Choćby z tego powodu, że rozstrzygnięcia wydawane przez neosędziów są bardzo często uchylane i sprawa i tak wraca do ponownego rozpoznania.

A nie ma pan wrażenia, że to najpierw pogłoski, potem potwierdzone przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara informacje o rozmowach z prezydentem Andrzejem Dudą zaszkodziły tej nowelizacji?

Nie wiem, czy miały miejsce jakieś targi polityczne w tej sprawie. Jeśli tak rzeczywiście było, to stało się niedobrze. Dzisiaj oczywiście pan prof. Adam Bodnar jest bardziej politykiem, nie tylko ministrem sprawiedliwości, ale też senatorem. Myślę jednak, że powinien pamiętać o swoich korzeniach, czyli o tym, że był rzecznikiem praw obywatelskich, jest doktorem prawa i że działał w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Wydaje mi się, że zasady i wartości zapisane w konstytucji są czymś świętym i nie powinny podlegać jakimkolwiek rozmowom.

Panie sędzio, samo dogadywanie się z prezydentem Dudą nie jest chyba jeszcze czymś, co dyskwalifikuje ministra sprawiedliwości?

Trudno mi się do tego odnieść, bo nie jestem politykiem, nie wiem jak wyglądają targi polityczne. Wydaje mi się, że pewne kardynalne zasady nie powinny być przedmiotem jakichkolwiek uzgodnień.

Sejm próbuje ratować sytuację i kieruje wersję uchwaloną przez Senat do kolejnych ekspertyz. Na ich podstawie będzie podejmował ostateczne decyzje. Myśli pan, że to jest taka próba zachowania twarzy i sposób na dalsze postępowanie z nowelizacją?

Trudno mi oceniać działania polityków. Wierzę, że też szukają jakiegoś rozwiązania tej trudnej sytuacji. Pomimo że w przestrzeni publicznej mówi się o sporach po stronie prodemokratycznej czy raczej różnych koncepcjach przywracania praworządności, istotne jest to, że dzisiaj stowarzyszenia sędziowskie, obywatele, rozmaite organizacje mają szanse przedstawić swoje stanowiska, mogą swobodnie dyskutować. Wszyscy którzy przez osiem lat walczyli pod sądami o praworządność jak najbardziej mają prawo zabrać publicznie głos i zająć stanowisko. I dotyczy to zarówno stowarzyszeń sędziowskich, jak i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Obywateli RP, KOD-u itd. Dyskusje się toczą, poglądy się ścierają, dzieje się to w sposób transparentny, co nie zmienia jednak faktu, że propozycja stowarzyszeń sędziowskich jest najlepsza. Trzeba tylko do niej przekonać oponentów.

Zapytam troszkę szerzej. Brał pan ostatnio udział w wyborze kandydata na nowego dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Coś jednak poszło chyba nie tak, skoro zwycięzca konkursu nie został powołany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara na dyrektora szkoły mającej kształcić przyszłe kadry wymiaru sprawiedliwości. Wielu zadaje sobie pytanie: to po co więc był ten konkurs? Tym bardziej że może obnażać on niejasne zasady naboru na najwyższe stanowiska.

Komisja konkursowa miała sporządzić dla ministra sprawiedliwości pewien ranking kandydatów na funkcję dyrektora szkoły. Taki ranking został sporządzony. Minister tak naprawdę nie był związany naszym stanowiskiem. W sytuacji kiedy pierwsza osoba rekomendowana przez komisję z jakiś powodów nie spełniła oczekiwań ministra sprawiedliwości ,sięgnął po kolejną. Uważam, że wyłoniony na stanowisko prof. Piotr Girdwoyń jest doskonałym wyborem.

Nie uzyskał jednak poparcia Krajowej Rady Sądownictwa na tę funkcję…

Trudno, żeby zyskał poparcie czegoś, co nie istnieje. Nie dziwi mnie to. W kwestiach praworządnościowych, konstytucyjnych prof. Girdwoyń prezentuje jasne stanowisko, co zresztą prezentował na posiedzeniu przed neo-KRS. W sposób dobitny wyrażał się o osobach, które zawłaszczyły legalną Krajową Radę Sądownictwa.

Temat reformy Krajowej Rady Sądownictwa nie przestaje być aktualny. Najpierw Sejm uchwala ostrą w swojej treści nowelizację ustawy o KRS. Potem Senat ją łagodzi, opierając się na opinii Komisji Weneckiej. Jak pan ocenia wprowadzoną przez Senat poprawkę, która zniosła zakaz kandydowania do KRS przez neosędziów? Chodzi o tych powołanych przy udziale KRS po 2018 r.

Ta poprawka to zaprzeczenie tego, o co walczyliśmy. Walczyli nie tylko prawnicy, ale też obywatele przez ostatnich osiem lat. I tak naprawdę ta zmiana nic nie modyfikuje w tym organie. Pamiętajmy o tym, że jednym z zadań Krajowej Rady Sądownictwa jest opiniowanie kandydatów na przyszłych sędziów oraz jej udział w przedstawianiu ich kandydatur prezydentowi. Jeśli więc w składzie nowej KRS mają zasiadać neosędziowie, to oznacza, że oni mogą również rozstrzygać w sprawach innych neosędziów, którzy będą zgłaszali się w takich konkursach. To jest nie do przyjęcia.

Pozostało 90% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach