Doświadczony polski sędzia Tomasz Szmydt zasiada przy stole w białoruskiej agencji prasowej i przed kamerami prosi reżim Łukaszenki o azyl. Co pan – jako prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN – pomyślał, kiedy ujrzał pan ten obrazek?
Pomyślałem o tym, że niektóre struktury polskiego państwa są słabe. Poza tym było mi i nadal jest mi wstyd, że polski sędzia, który zasiadał za stołem sędziowskim, orzekał w imieniu RP, prosi o azyl polityczny w innym kraju. W historii polskiego sądownictwa nie było takiej sytuacji ani w okresie II RP, ani nawet w PRL.
„W sprawie sędziego Szmydta to nie sądownictwo zawiodło, a służby kontrwywiadu” – twierdzi pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Czy zgadza się pan z tą opinią?
To jest daleko idące uogólnienie. Oczywiście zawiodły niektóre organy państwa, takie jak kontrwywiad. Warto jednak poszukać głębiej. Moim zdaniem główną winę ponoszą dwa czynniki. Pierwszym z nich jest znaczące obniżenie standardów etycznych wśród sędziów i prokuratorów, które obserwuję od końca lat 90. Wystarczy sięgnąć do informacji w mediach, gdzie niejednokrotnie przecież opisywano wysoce naganne zachowania sędziów. Drugim czynnikiem, który doprowadził do tej sytuacji, jest istniejąca w Polsce, i to od wieków, głęboka nieufność społeczeństwa do struktur własnego państwa, w tym także do służb specjalnych, co między innymi utrudnia wprowadzenie wobec sędziów procedury sprawdzającej, wymaganej przy dostępie do informacji niejawnych.
Czytaj więcej
Szokująca informacja, nie potrafię tego skomentować - tak szef MSZ, Radosław Sikorski odpowiedział na pytanie o sędziego Tomasza Szmydta, który wystąpił z wnioskiem o azyl polityczny w Mińsku.