Po tym jak „Rzeczpospolita” ujawniła w środę wieczorem, że sześciu członków TK napisało do Julii Przyłębskiej, że w związku z upływem jej sześcioletniej kadencji prezesa oczekują zwołania Zgromadzenia Ogólnego, które wyłoni nowe kandydatury, w powietrzu zawisło pytanie, kto i na jakiej podstawie miałby formalnie stwierdzić ten wakat.
Czytaj więcej
Szóstka członków Trybunału Konstytucyjnego żąda od Julii Przyłębskiej zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego prezesa – dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Podwójna rola
Ustawa mówi, że w czasie wakatu Trybunałem kieruje i zgromadzenie zwołuje sędzia o najdłuższym, liczonym łącznie, stażu pracy: jako sędzia w TK; aplikant, asesor, sędzia w sądzie powszechnym; w administracji państwowej szczebla centralnego. I jest to... Julia Przyłębska. Zresztą właśnie tak szóstka sędziów zwróciła się do niej w ujawnionym przez nas piśmie. Drugi po niej w tym starszeństwie jest sygnatariusz listu sędzia Wojciech Sych. Z kolei obradom ZO przewodniczy najmłodszy stażem sędzia TK – czyli Bogdan Święczkowski.
Zatem Julia Przyłębska może występować w podwójnej roli, ale przywiązana jest do tej pierwszej. – Pełniona przeze mnie funkcja wygasa z końcem mojej kadencji sędziego TK – oświadczyła w odpowiedzi na pismo sześciu sędziów, uznając je za „przedwczesne”. A kadencja upłynie w 2024 r.
Jeśli uważa ona, że wakatu nie ma, pozostaje kwestia prawomocności kierowania przez nią Trybunałem i tego, czy można to podważyć. Kluczowe będzie tu zachowanie sędziów – nie tylko tej szóstki, która podpisała się pod wnioskiem, ale także pozostałych.