- Mechanizm praworządności nie jest cudowną bronią. Dysponujemy teraz co prawda dodatkowymi możliwościami sankcji, będziemy jednak musieli wykonać trudną pracę, żeby móc rzeczywiście skorzystać z możliwości obcięcia funduszy z budżetu – powiedziała wiceprzewodnicząca KE. Dodała, że nadal stosowane będą wszystkie dotychczasowe procedury unijne dotyczące monitorowania praworządności w państwach członkowskich.
Věra Jourová odniosła się do obaw związanych z odroczeniem skutków mechanizmu praworządności do czasu skontrolowania go przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Kompromis z Węgrami i Polską zakłada zawieszenie implementacji mechanizmu do czasu aż Trybunał orzeknie o jego ważności.
- Oczywiście to TSUE musi zdecydować o czasie trwania postępowania. Ale według moich prognoz dojście do werdyktu zajmie miesiące, a nie lata. W przypadku procedury przyspieszonej można spodziewać się okresu krótszego niż dwanaście miesięcy – stwierdziła wiceszefowa KE.
Zapytana, czy to oznacza, że premier Węgier Viktor Orban nie musi się niczego obawiać ze strony KE aż do wyborów parlamentarnych w swoim kraju w 2022 r., Jourová stwierdziła:
- Terminy wyborów nie odgrywają roli w pracy KE. Już od początku przyszłego roku będziemy zajmować się wdrażaniem dyrektywy ws. praworządności, zajmiemy się więc także Polską i Węgrami.