Z pełnieniem urzędu sędziego wiążą się ograniczenia w niektórych dziedzinach życia i tak jest w sferze finansowej. Sędzia nie może podejmować dodatkowego zatrudnienia, chyba że na stanowisku dydaktycznym, dydaktyczno-naukowym lub naukowym – w łącznym wymiarze nieprzekraczającym pełnego wymiaru czasu pracy pracowników zatrudnionych na tych stanowiskach. Wykonywanie tej pracy nie może przeszkadzać w pełnieniu obowiązków sędziego (art. 86 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych). Sędziemu nie wolno podejmować innego zajęcia ani sposobu zarobkowania, które przeszkadzałoby w pełnieniu obowiązków sędziego, mogło osłabiać zaufanie do jego bezstronności lub przynieść ujmę godności urzędu sędziego. Nie może, między innymi, prowadzić firmy, być członkiem zarządu spółdzielni, fundacji prowadzącej działalność gospodarczą, spółki, posiadać więcej niż 10 proc. akcji, udziałów. Czy możemy wyobrazić sobie sędziego sprzedającego karpie na straganie, grającego na weselach, prowadzącego sklep, sprzedającego kosmetyki? Taka działalność to nie ujma, ale sędziemu nie przystoi.
Za zgodą prezesa
W zamian za te ograniczenia sędziowie otrzymali konstytucyjną gwarancję godnego wynagrodzenia (dopiero od niedawna realizowaną), co służy wzmacnianiu niezawisłości i niezależności. Ograniczenia obowiązują również sędziów w stanie spoczynku i można powiedzieć, że tylko śmierć zwalnia z obowiązku godnego reprezentowania wymiaru sprawiedliwości.
Sędziemu pozostaje praca dydaktyczna, co w praktyce oznacza wykłady na aplikacjach prawniczych, uczelniach czy szkolenia grup zawodowych oraz praca naukowa. Niskie wynagrodzenia w sądach w porównaniu z innymi zawodami, nie tylko prawniczymi, ponad dziesięć lat temu spowodowały odpływ kadr albo potrzebę dorabiania. Wykłady były istotnym źródłem dochodu. Teraz praca dydaktyczna jest przede wszystkim źródłem satysfakcji i drogą rozwoju osobistego, jak argumentują sędziowie wykładowcy.
O zamiarze podjęcia takiej pracy sędzia ma obowiązek zawiadomić prezesa sądu, a prezes może wyrazić swój sprzeciw. Kolegium sądu wówczas rozstrzyga, czy praca zarobkowa będzie przeszkadzać w pełnieniu obowiązków sędziego. Już samo niezgłoszenie zamiaru podjęcia dodatkowej pracy, nawet jeżeli nie ma jej negatywnych skutków, daje podstawę do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego i ukarania upomnieniem czy naganą. Jednym z przypadków było skazanie dyscyplinarne sędziego, który nie podał w zgłoszeniu zamiaru podjęcia pracy dydaktycznej dokładnego określenia miejsca, częstotliwości, tematyki i organizatora szkolenia. Sąd Najwyższy wskazał na konieczność udzielenia takiej informacji, dopiero na podstawie szczegółowych danych prezes lub kolegium sądu może ocenić, czy zajęcia kolidują z obowiązkami sądowymi albo przynoszą ujmę urzędowi. Skazanie dyscyplinarne ma swoje dotkliwe konsekwencje, zamyka bowiem możliwość awansu i pełnienia funkcji w sądzie.
Pokaz mody nie dla sędziego
Nienormowany czas pracy sędziego mierzony wymiarem zadań to przekleństwo zazwyczaj oznaczające nadmiar obowiązków, ale też pozwala na elastyczność w organizacji pracy. Nie ma znaczenia, czy sędzia pracuje rano, popołudniami czy w weekendy, musi być obecny w dni wokandowe (co najmniej dwa dni w tygodniu), mieć dyżury i być dyspozycyjny w dni robocze. Przeprowadzenie wykładów jednorazowo czy w weekendy nie stanowi zagrożenia dla obowiązków sędziowskich. Problem zaczyna się przy stałych wykładach i szkoleniach po kilkanaście godzin tygodniowo.