Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Śmierć polityczna Morawieckiego

Orzeczenie NSA dotyczące wyborów kopertowych otwiera perspektywę pociągnięcia byłego premiera do odpowiedzialności dyscyplinarnej.

Publikacja: 10.07.2024 04:31

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Śmierć polityczna Morawieckiego

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 28 czerwca 2024r., III OSK 4524/21 prawomocnie przesądził, że decyzja prezesa Rady Ministrów z 16 kwietnia 2020 r. nakazująca Poczcie Polskiej przygotowanie wyborów prezydenckich w formie wyłącznie korespondencyjnej została wydana bez podstawy prawnej, z rażącym naruszeniem prawa, co uzasadniało stwierdzenie jej nieważności. Oznacza to, że polecenie nakazujące Poczcie Polskiej podjęcie działań zmierzających do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich w 2020 r. wyłącznie w formie korespondencyjnej było bezprawne. Po pierwsze, nie było w ogóle wówczas możliwości przeprowadzenia powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym. Po drugie, wyłączna kompetencja do zlecenia druku kart wyborczych przysługiwała Państwowej Komisji Wyborczej. Po trzecie, decyzja nie miała podstawy prawnej ani uzasadnienia.

Sam przed sobą nie odpowie

W typowej sytuacji wyrok NSA byłby prejudykatem otwierającym drogę do odpowiedzialności Skarbu Państwa za niezgodne z prawem działanie organu publicznego, które wyrządziło szkodę ok. 70 mln zł. Skoro jednak to Skarb Państwa miałby tej szkody doznać, dochodzi tu do konfuzji uprawnień dłużnych i wierzycielskich, ponieważ reprezentant Skarbu Państwa musiałby działać w sposób dla reprezentowanego szkodzący. Odpowiedzialność oparta na bezprawności dotyczy bowiem Skarbu Państwa, a ten nie mógłby sam w stosunku do siebie odpowiadać za bezprawne działanie samego siebie (tj. swojego organu, czyli premiera).

Czytaj więcej

Trzy wnioski do prokuratury ws. wyborów kopertowych. Jest zapowiedź

Wartą rozważenia byłaby natomiast osobista, deliktowa odpowiedzialność byłego premiera za działania własne w stosunku do Skarbu Państwa. Odpowiedzialność osób fizycznych co do zasady oparta jest na zasadzie winy. W tym przypadku zdaje się zachodzić konieczność wykazania winy w postaci kwalifikowanej, tj. raczej umyślnej, a przynajmniej rażącego niedbalstwa. Wynika to z ograniczenia odpowiedzialności z winy nieumyślnej do trzymiesięcznego wynagrodzenia pracownika (premier jest wszakże pracownikiem).

Jeśli jednak prawdziwe jest prezentowane publicznie twierdzenie, że przed wydaniem decyzji premier dysponował w KPRM opiniami prawnymi ostrzegającymi o braku podstawy prawnej i możliwej odpowiedzialności cywilnej i karnej, wykazanie winy umyślnej wydaje się możliwe i być może nie aż tak trudne. Pamiętać bowiem należy, że mówimy o jednym z najpoważniejszych stanowisk, jakim jest prezes Rady Ministrów, co samo w sobie wysoko lokuje należytą staranność, zaś o możliwości sprostania temu standardowi świadczy to, że mamy do czynienia z osobą przez lata pełniącą funkcję prezesa banku, a zatem obeznaną ze znaczeniem prawa w procesie podejmowania decyzji. Działanie zaś z rażącym naruszeniem prawa i bez podstawy prawnej, przy obiektywnej możliwości weryfikacji swego postępowania z określonym w opinii prawnej standardem, wystarczy do wykazania i uzasadnienia umyślności.

Premierowi grozi kara

Przesądzenie przez NSA, że wydatkowanie funduszy na druk kart do głosowania odbyło się bez konkretnej podstawy prawnej, wymaga rozważenia naruszenia dyscypliny finansów publicznych, w kontekście deliktu dotyczącego wydatkowania środków publicznych bez upoważnienia. Obok odpowiedzialności odszkodowawczej otwiera to perspektywę pociągnięcia byłego premiera do odpowiedzialności dyscyplinarnej w postaci upomnienia, nagany, kary pieniężnej, czy nawet „śmierci politycznej”, czyli zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi.

Wszyscy znamy polityczną niemoc

W kręgu rozważań pozostaje nadto odpowiedzialność karna z art. 231 kodeksu karnego penalizującego szkodliwe nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. Tej odpowiedzialności nie znoszą epizodyczne (covidowe) kontratypy. Odnoszą się one bowiem wyłącznie do nabywania towarów lub usług niezbędnych dla zwalczania Covid-19, a także do przedstawicieli samorządu terytorialnego, którzy przekazali Poczcie Polskiej spis wyborców. Prezesa Rady Ministrów jednak one nie obejmują. Pamiętajmy jednak, że problem odpowiedzialności karnej nie sprowadza się do uchylenia immunitetu poselskiego. O ile bowiem cywilnie premier odpowiada przed sądem, o tyle karnie, co do zasady, przed Trybunałem Stanu. Tu zaś Konstytucja RP przewiduje uchwałę Sejmu podejmowaną większością 3/5 i wniosek prezydenta o uruchomienie tej odpowiedzialności, co lokuje to zagadnienie w kategorii politycznej science fiction.

Co ważne, kwestie potencjalnej odpowiedzialności byłego premiera za szkody wyrządzone decyzją o przeprowadzeniu wyborów kopertowych i wydatkowaniu na ten cel ok. 70 mln zł, będą wymagały poważnej oceny przez aktualnych piastunów i procesowo reprezentujących Skarbu Państwa, zwłaszcza przez ministra finansów oraz Prokuratorię Generalną SP. Wydaje się, że w tym zakresie zniesiona została większość przeszkód, o których pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej” 16 czerwca 2020 r. w tekście „Czy jest odpowiedzialność za wybory widmo?”. Przeszkody zaś wynikające z politycznego imposybilizmu są za to nam wszystkim aż nazbyt dobrze znane.

Autorzy są profesorami i adwokatami

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 28 czerwca 2024r., III OSK 4524/21 prawomocnie przesądził, że decyzja prezesa Rady Ministrów z 16 kwietnia 2020 r. nakazująca Poczcie Polskiej przygotowanie wyborów prezydenckich w formie wyłącznie korespondencyjnej została wydana bez podstawy prawnej, z rażącym naruszeniem prawa, co uzasadniało stwierdzenie jej nieważności. Oznacza to, że polecenie nakazujące Poczcie Polskiej podjęcie działań zmierzających do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich w 2020 r. wyłącznie w formie korespondencyjnej było bezprawne. Po pierwsze, nie było w ogóle wówczas możliwości przeprowadzenia powszechnych wyborów w trybie korespondencyjnym. Po drugie, wyłączna kompetencja do zlecenia druku kart wyborczych przysługiwała Państwowej Komisji Wyborczej. Po trzecie, decyzja nie miała podstawy prawnej ani uzasadnienia.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian