Jarosław Gwizdak: Wartościowe dobranocki z prawnikiem

Mam wrażenie, że od dekad rządzący skupili się na wygłaszaniu wyłącznie orędzi do narodu. Nie tłumaczą i nie opowiadają niczego słabszym.

Publikacja: 05.06.2024 04:31

Czas realizacji planu Balcerowicza. Na zdjęciu: Jacek Kuroń rozdaje zupę bezrobotnym.

Czas realizacji planu Balcerowicza. Na zdjęciu: Jacek Kuroń rozdaje zupę bezrobotnym.

Foto: Reporter, Igor Sniecinski

Pisałem już tutaj o moim podziwie dla profesora Marcina Napiórkowskiego. W tym stanie tkwię od czasu lektury jego tekstów w Tygodniku Powszechnym, książek (w tym thrillera) oraz – szczególnie – od momentu pierwszego obejrzenia musicalu „1989” w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego.

Telewizyjna emisja musicalu 27 maja 2024 r. oczywiście tylko mocniej utwierdziła mnie w podziwie i szacunku. (Od)zyskała go nieco również telewizja publiczna, która wyemitowała spektakl w Teatrze Telewizji. „Pozytywny mit”, o którym tyle śpiewa się w przedstawieniu, zaczyna dotyczyć również publicznego nadawcy, porzucającego rolę propagandowej tuby poprzedniego rządu.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: Lepiej wcześniej niż wcale

Wiadomo, że wszędzie poszukuję i regularnie wynajduję prawnicze wątki. Tym, który łączy musical ze światem prawa, jest (cóż za niespodzianka!) mój kolejny ulubieniec: Adam „Łona” Zieliński, raper i prawnik w jednym. Autor tekstu jednej z najbardziej poruszających pieśni w spektaklu.

A co jeśli wygramy?

Poszukując w internecie tekstu songu Jacka Kuronia z finału musicalu trafiłem na wywiad z Zielińskim, opublikowany w miesięczniku „Dialog” z kwietnia 2023 r.

Pada w nim między innymi oczywiste (i dobrze, że nie zadane Kazikowi Staszewskiemu) pytanie o związek kariery rapowej i prawniczej artysty. „Rap jest zaprzeczeniem świata prawnego i to mnie w nim pociąga – skrajna różnorodność wpisana w tę niecodzienną sytuację” – odpowiada raper.

Wywiad poświęcony jest również postaci Jacka Kuronia. Adam Zieliński przypomina „dobranocki” – cotygodniowe spotkania ministra pracy i polityki socjalnej w rządzie Tadeusza Mazowieckiego z widzami telewizji publicznej.

„Wyobraź sobie, że dziś minister pracy w telewizji tłumaczyłby Polakom zawiłości reformy systemu ubezpieczeń społecznych” – mówi. „A Kuroń to robił. Inna rzecz, że to była mission impossible – widziałem te wystąpienia, są dostępne w sieci. Nawet Jacek Kuroń nie był w stanie wyłożyć przystępnym językiem zawiłości ZUS-owskich przepisów, to jest generalnie nieudane”.

Sprawdziłem i ja, obejrzałem jedno ze spotkań ministra Kuronia z widzami. Pierwowzór youtubera, chciałoby się powiedzieć. Zachrypnięty mężczyzna w dżinsowej koszuli lub czarnym swetrze siedzi za zastawionym dokumentami i teczkami biurkiem. Mówi przez kilkanaście minut, czasami pokasłując. Zwraca się do ludzi, którzy wówczas tracili poczucie bezpieczeństwa, bo państwo raptownie i gwałtownie się zmieniało.

Budowanie systemu

Wystąpienia ministra Kuronia raczej nie mają napisanego scenariusza. Porusza on bieżące tematy, dość często wspominając co dzieje się w Warszawie. Opowiada o bonach na żywność, powstających sklepach z używaną odzieżą, o obronie ludzi przed nędzą. Opisuje rodzący się system pomocy społecznej. Relacjonuje opodatkowanie pracy nakładczej.

Nie zgodzę się z tutaj z Łoną (być może oglądaliśmy różne dobranocki), bo dla mnie te spotkania z ministrem są niezwykle wartościowe. Przede wszystkim Kuroń komunikuje to, nad czym pracuje rząd. Używa raczej prostego języka. Nie potrzebuje pośrednika w osobie dziennikarza. Daje nadzieję. Opowiada o przedsięwzięciach rządzących, uznając obywatela za podmiot tych zmian, a nie ich przedmiot.

Mamy 2024 rok, a nie 1989. Zapewne coś przegapiłem, ale mam wrażenie, że od dekad rządzący skupili się na wygłaszaniu wyłącznie orędzi do narodu. Nie tłumaczą i nie opowiadają niczego słabszym. Nie stawiają ich w centrum opowieści. Czas wrócić do dobranocek, rekomendowałbym też przygotowanie takich o prawie. Będzie o czym opowiadać.

Autor jest adwokatem, członkiem zarządu Fundacji INPiS, obywatelskim Sędzią Roku 2015 r.

Pisałem już tutaj o moim podziwie dla profesora Marcina Napiórkowskiego. W tym stanie tkwię od czasu lektury jego tekstów w Tygodniku Powszechnym, książek (w tym thrillera) oraz – szczególnie – od momentu pierwszego obejrzenia musicalu „1989” w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego.

Telewizyjna emisja musicalu 27 maja 2024 r. oczywiście tylko mocniej utwierdziła mnie w podziwie i szacunku. (Od)zyskała go nieco również telewizja publiczna, która wyemitowała spektakl w Teatrze Telewizji. „Pozytywny mit”, o którym tyle śpiewa się w przedstawieniu, zaczyna dotyczyć również publicznego nadawcy, porzucającego rolę propagandowej tuby poprzedniego rządu.

Pozostało 84% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian