Wojciech Zomerski: Co za tanio to niezdrowo

Przepisy o kosztach sądowych w sprawach pracowniczych już od lat nie spełniają swojej ochronnej funkcji. Kreując nadmierne koszty postępowania pracownika odwołującego się od wypowiedzenia mu umowy o pracę, istotnie ograniczają mu prawo do sądu. Problem dostrzegł ustawodawca, który najnowszą nowelizacją ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych zwalnia pracowników z opłaty od pozwu do sądu pracy. To może jednak oznaczać inne problemy.

Publikacja: 26.09.2023 02:00

Wojciech Zomerski: Co za tanio to niezdrowo

Foto: Adobe Stock

Ale po kolei. Zgodnie z obecnym brzmieniem art. 35 ust. 1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych w sprawach prawa pracy opłata za pozew wynosi 30 zł, chyba że wartość przedmiotu sporu wynosi więcej niż 50 tys. zł – wtedy uiszcza się opłatę stosunkową w wysokości 5 proc. od całej wartości przedmiotu sporu (art. 35 ust. 1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych). Wartość przedmiotu sporu w sprawie o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne oblicza się jako 12-miesięczną pensję brutto (art. 231 kodeksu postępowania cywilnego). Pracownik może także zażądać odszkodowania w wysokości wynagrodzenia należnego za okres wypowiedzenia (trzy miesiące) i wtedy wartość przedmiotu sporu wyniesie właśnie równowartość tej kwoty.

Dlaczego przywilej gaśnie

Przepis ten jest krytykowany z różnych powodów. Po pierwsze, żeby przekroczyć próg, od którego nalicza się opłatę stosunkową, wystarcza zarabiać 4200 zł brutto miesięcznie, czyli niewiele więcej niż obecne minimalne wynagrodzenie za pracę (3600 zł brutto). W takiej sytuacji opłata od wniesienia wyniesie 2520 zł (5 proc. z 50 400 zł), a zatem mniej więcej równowartość otrzymywanego „na rękę” miesięcznego wynagrodzenia. Z tego powodu można podnosić, że w obecnych realiach ekonomicznych przepis ten nie spełnia swojej funkcji i nadmiernie ogranicza pracownikowi konstytucyjnie chronione prawo do sądu (art. 45 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP). Trudno przede wszystkim uzasadnić, dlaczego po przekroczeniu kwoty 50 tys. zł ten swoisty przywilej pracownika gaśnie, tj. uiszcza się opłatę stosunkową od całej kwoty, a nie tylko od nadwyżki. Najpewniej wynika to z tego, że kiedy przepis ten był uchwalany, to żeby przekroczyć tę kwotę, należało należeć naprawdę do wąskiego grona najlepiej zarabiających. Przedmiotowy przepis, a stąd próg 50 tys. zł, obowiązuje od 2005 r., w którym minimalne wynagrodzenie wynosiło… 849 zł brutto. A zatem, żeby w 2005 r. przekroczyć próg 50 tys. zł, należało zarabiać pięciokrotność minimalnego wynagrodzenia o pracę, czyli odpowiednik dzisiejszej kwoty 18 tys. zł brutto. Obecnie z kolei, żeby utracić ten przywilej, wystarczy zarabiać niewiele więcej niż minimalne wynagrodzenie.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Na opieszały sąd uprzejmie donoszę

Ten przepis przejdzie do historii

Po drugie, w doktrynie prawa pracy celnie zauważa się, że o stosowaniu szczególnego (opłata podstawowa – 30 zł) albo ogólnego systemu opłat (opłata stosunkowa 5 proc. od całej wartości przedmiotu sporu przekraczającego 50 tys. zł) nie decyduje sytuacja majątkowa pracownika, ale rodzaj jego żądania (tak: Komentarz do ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych pod red. P. Feliga, WKP 2020). Gdyby bowiem pracownik zamiast przywrócenia do pracy zażądał odszkodowania w maksymalnej wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, to żeby przekroczyć próg 50 tys. zł, musiałby zarabiać ponad 16 tys. zł miesięcznie. Jeśli zarabia poniżej tej kwoty, to przy takim żądaniu będzie korzystał ze zwolnienia z opłaty. Również to zróżnicowanie nie wydaje się mieć uzasadnienia.

Z tych względów w doktrynie pojawiają się postulaty zrelatywizowania progu zwolnienia do jakichś zmiennych wskaźników (np. wielokrotność miesięcznego średniego wynagrodzenia), wprowadzenia progów progresywnych czy też zmiany reguł obliczania wartości przedmiotu sporu w sprawach prawa pracy (por. P. Prusinowski, Rozstrzyganie indywidualnych sporów ze stosunku pracy, Warszawa 2013, s. 244–245 i przywoływana tam literatura).

Na tym tle, jak już była mowa, możliwe jest również dowodzenie, że przywoływany przepis jest niezgodny z Konstytucją RP. Za uznaniem tego przepisu za niezgodny z ustawą zasadniczą przemawia dotychczasowe orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, w którym zwracano uwagę na problem ustalania tego typu kwot w wartościach bezwzględnych, a niezrelatywizowanych do jakichś czynników, jak np. średnie miesięczne wynagrodzenie za poprzedni rok. W wyroku z 28 października 2015 r. (K 21/14), TK uznał, że przepisy ustawy o PIT w zakresie, w jakim nie przewidują mechanizmu korygowania kwoty wolnej od podatku gwarantującej co najmniej minimum egzystencji, jest niezgodny z art. 2 i art. 84 Konstytucji RP. Z kolei w wyroku z 28 października 2015 r. (K 21/14) TK wypowiadał się o niekonstytucyjności opłaty od skargi od orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego, wskazując, że opłata sądowa w wysokości 5 mln zł – wynikająca z art. 34 ust. 2 ustawy o kosztach – ogranicza w sposób niezgodny z konstytucją dostęp do sądu (art. 45 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3, art. 77 ust. 2 i art. 78).

Przepis ten w obecnym brzmieniu przejdzie do historii, i to nie na skutek orzeczenia TK, ale interwencji samego ustawodawcy. Obszerna nowela wielu aktów prawnych, która niedawno została opublikowana i częściowo wejdzie w życie już pod koniec września (DzU z 2023 r. poz. 1860), w znowelizowanym art. 35 ww. ustawy przewiduje:

(1) zwolnienie pracownika z opłaty sądowej od wniesienia pozwu,

(2) ustanowienie w sprawach pracowniczych opłaty podstawowej (30 zł) wyłącznie od apelacji, zażalenia, skargi kasacyjnej i skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia,

(3) ustanowienie opłaty stosunkowej od apelacji w sprawach pracowniczych, w których wartość przedmiotu sporu przewyższa kwotę 50 tys. zł, od wartości przedmiotu sporu przewyższającej tę kwotę, tj. od nadwyżki. .

Uwaga na pieniaczy

O ile ograniczenie podstawy obliczania opłaty stosunkowej wyłącznie do nadwyżki ponad kwotę 50 tys. zł należy ocenić pozytywnie, o tyle można zastanawiać się, czy całkowite zwolnienie pozwów w sprawach pracowniczych z opłat sądowych nie jest krokiem idącym za daleko. Opłaty sądowe, kiedy nie są nadmiernie wygórowane, mają bowiem do spełnienia również swoją pozytywną funkcję. Ich celem jest przeciwdziałanie tzw. pieniactwu sądowemu, a zatem wnoszeniu oczywiście bezpodstawnych pozwów. W konsekwencji, na skutek dokonanej zmiany może dojść do lawinowego wzrostu spraw o bezpodstawne zwolnienie, a stąd do dalszego przeciążenia już i tak przeciążonych sądów pracy.

Autor jest doktorem nauk prawnych, radcą prawnym, wykładowcą akademickim, właścicielem kancelarii zomerski.legal

Ale po kolei. Zgodnie z obecnym brzmieniem art. 35 ust. 1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych w sprawach prawa pracy opłata za pozew wynosi 30 zł, chyba że wartość przedmiotu sporu wynosi więcej niż 50 tys. zł – wtedy uiszcza się opłatę stosunkową w wysokości 5 proc. od całej wartości przedmiotu sporu (art. 35 ust. 1 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych). Wartość przedmiotu sporu w sprawie o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne oblicza się jako 12-miesięczną pensję brutto (art. 231 kodeksu postępowania cywilnego). Pracownik może także zażądać odszkodowania w wysokości wynagrodzenia należnego za okres wypowiedzenia (trzy miesiące) i wtedy wartość przedmiotu sporu wyniesie właśnie równowartość tej kwoty.

Pozostało 88% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?