Wojchech Tumidalski: Zły przykład idzie z góry

Jeśli funkcjonariusze policji zbyt mocno uwierzą w zapewnienia komendanta głównego, że mają prawo do tak drastycznych naruszeń procedur, będzie tylko gorzej.

Publikacja: 25.07.2023 09:00

Wojchech Tumidalski: Zły przykład idzie z góry

Foto: Adobe Stock

Trudno przejść do porządku dziennego nad ujawnianymi w ostatnich dniach w mediach zdarzeniami z Krakowa, gdzie funkcjonariusze policji – wezwani przez dyspozytora telefonu nr 112 do kobiety chcącej podobno targnąć się na swoje życie po dokonaniu aborcji – z interwencji mającej podobno ratować życie kobiety robią doraźne śledztwo w innej sprawie. Kobiecie, o której życie mieli walczyć, każą robić przysiady, odbierają telefon i laptop, by rzekomo zabezpieczyć dowody w sprawie, której na tym etapie nikt jeszcze nie prowadził.

Nad trudną sytuacją mundurowych wylano już wiele łez. Zapomniano niestety o tym, że ich kompetencje pozostawiają wiele do życzenia.

Policja w systemie wymiaru sprawiedliwości ma do wypełnienia doniosłe zadanie. To funkcjonariusze tej służby, której dewiza brzmi „pomagaj i chroń”, mają profesjonalnie zadbać o porządek publiczny, a gdy ktoś go łamie – dostarczyć dowodów, które nie zostaną zakwestionowane w sądzie. Do dyspozycji mają arsenał środków – jawnych i niejawnych. Byle tylko używali ich zgodnie z przeznaczeniem, proporcjonalnie do potrzeb, a przede wszystkim: legalnie i z empatią dla skrzywdzonych. Jak to jest z tą empatią, obrazuje krakowski przykład. A jeszcze dobitniej wskazuje na poważne kłopoty z legalnością działań stróżów prawa.

Czytaj więcej

Interwencja policji w szpitalu. Pani Joanna: Poczułam, że nikt mnie nie chroni, że jestem sama

I tu pochylmy się nad rolą prokuratury i sądów w całym tym zjawisku. Zbyt często można mieć wrażenie, że „gra w jednej drużynie” nie wynika z nadzwyczajnego przywiązania do praworządności, lecz z wygodnictwa. Łatwego do zrozumienia, ale już nie do usprawiedliwienia. Na wygodnictwo miejsca tu być nie powinno. I nie jest też tak, że każde zeznania każdego policjanta złożone w sprawie są prawdziwe, choć świadek jest policjantem, więc jako taki nie ma interesu w tym, by nie powiedzieć, jak naprawdę było.

Ostatnie lata przyniosły jednak wiele przykładów na to, że do działań policji można mieć wiele zastrzeżeń. Z jednej strony jest chwalebne, że jej komendant próbuje bronić swych ludzi. Z drugiej jednak rodzi mylne przekonanie, że wszystko jest w porządku. A niestety nie jest.

Trudno przejść do porządku dziennego nad ujawnianymi w ostatnich dniach w mediach zdarzeniami z Krakowa, gdzie funkcjonariusze policji – wezwani przez dyspozytora telefonu nr 112 do kobiety chcącej podobno targnąć się na swoje życie po dokonaniu aborcji – z interwencji mającej podobno ratować życie kobiety robią doraźne śledztwo w innej sprawie. Kobiecie, o której życie mieli walczyć, każą robić przysiady, odbierają telefon i laptop, by rzekomo zabezpieczyć dowody w sprawie, której na tym etapie nikt jeszcze nie prowadził.

Pozostało 81% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?