Beata Gessel-Kalinowska: Niech osądzi nas roboarbiter

Sztuczna inteligencja zapytana o to, czy może rozstrzygać spory odparła, że oczywiście tak, ale musi nauczyć się zrozumieć kontekst i cel sprawy oraz kwestie prawne i etyczne.

Publikacja: 07.02.2023 02:01

Beata Gessel-Kalinowska: Niech osądzi nas roboarbiter

Foto: Adobe Stock

W mediach społecznościowych i prasie trwa dyskusja o sztucznej inteligencji w obszarach aktywności zarezerwowanej dla ludzi. Tworzywem są zalecenia wydawane masowo ChatGPT stworzenia określonych dzieł. Sztuczna inteligencja maluje, rysuje, pisze wiersze i inne teksty. Jesteśmy świadkami rewolucji, jaka zachodzi w naszych umysłach i jak to bywa w każdej rewolucji – nie wiemy za bardzo, dokąd na koniec nas ona zaprowadzi.

Krew i wnętrzności

Nick Cave skomentował teksty piosenek „w stylu Cave’a” wyprodukowanych przez ChatGPT: „To sprawa krwi i wnętrzności. To wymaga czegoś ode mnie, by zainicjować nowy, świeży pomysł. Wymaga mojego człowieczeństwa”.

W świecie arbitrażu i ogólnie w świecie rozstrzygania sporów zadajemy sobie od kilku lat pytanie, czy „człowieczeństwo” jest potrzebne do bycia arbitrem; czy sztuczna inteligencja może w przyszłości zastąpić arbitrów – lub sędziów – przy rozstrzyganiu sporów. Niektórzy, w tym m.in. prof. Horst Eidenmuller z Oksfordu, uważają, że tak. A arbitraż pojmują jako wydawanie wiążących wyroków przez niezależną osobę trzecią w sytuacji, gdy strony z różnych przyczyn nie życzą sobie, by spór rozstrzygał sąd powszechny. Jego zdaniem SI niesie w sobie obietnicę bardziej racjonalnego, niezależnego i bezbłędnego sposobu rozstrzygania sporu niż w wykonaniu człowieka. To kwestia ilości i jakości danych, jakie dostarczymy maszynie, które posłużą do przewidzenia prawidłowego rozstrzygnięcia i nabycia przez maszynę umiejętności analizowania materiału: stanu faktycznego i prawnego dostarczonego przez strony, dokonania subsumpcji ustaleń faktycznych do stanu prawnego i wyprodukowania uzasadnienia decyzji. Nabycie przez SI tych umiejętności to kwestia czasu.

Czytaj więcej

Sztuczna inteligencja w sądach - możliwa czy nieunikniona

Opinia Eidenmullera wydaje się opierać na uproszczonym rozumieniu, czym jest arbitraż, więc trudno jest się z nią zgodzić. Już założenie, że jakiś wyrok jest bardziej bezbłędny niż inny, bo opiera się na statystycznie większościowym poglądzie – a do tego należy sprowadzić tezę o bezbłędności wyroku, jest sam w sobie błędny w świetle dyskursywnego charakteru prawa materialnego jako takiego.

Pierwsze to istnienie klauzul generalnych, opartych o zasady moralne: współżycia społecznego, dobrej wiary lub koncepcja nadużycia prawa, a w prawie common law – instytucja estoppel. Wydaje się, że żadna maszyna nie jest i nie będzie w stanie analizować postaw moralnych stron postępowania, co w niektórych kategoriach spraw jest istotne z perspektywy oceny sprawiedliwości wyroku. Biorąc za przykład sędziowanie meczu piłki nożnej – wyobrażam sobie, że SI może bezbłędnie wydać decyzję, czy był spalony, czy też bramka padła poprawnie; trudno mi jednak wyobrazić sobie, aby maszyna mogła rozstrzygnąć, czy zachowanie piłkarza było faulem czy nie, a jeśli tak, to czy zasługuje na żółtą lub czerwoną kartkę. Bo decyzja zależy od odczytania intencji danego piłkarza.

Bez ocen moralnych

Oceny moralne odrywają się od linii podziału między formalną szkołą wyrokowania (perfekcyjna decyzja to ta, w której logika i dedukcja są wyłącznym czynnikiem decyzyjnym) a szkołą realną (decyzja zależy od prawnych i pozaprawnych czynników kontekstualnych), bo zasady moralne to immanentna część porządku prawnego.

Po drugie: z zasady w postępowaniu arbitrażowym, inaczej niż przed sądami powszechnymi, szersza swoboda interpretacji prawa materialnego daje możliwość arbitrom odejścia od ustalonej linii orzeczniczej, o ile uzasadniają to okoliczności (Wyrok SA w Szczecinie I AGa 35/19). Decyzje SI są oparte w swym założeniu na danych przeszłych, a zatem podejściu statystycznym, nie do pogodzenia z tak pojętą swobodą orzeczniczą.

Kolejna kwestia to oparcie SI o zasady prawdopodobieństwa zaistnienia pewnych okoliczności. Zwraca na to uwagę prof. Maxi Scherer z QMUL. Zakwestionowała ona m.in. przydatność wyników, jakie SI osiągnęła, przewidując wyroki Sądu Najwyższego USA. W tym eksperymencie maszyna trafnie przewidziała ponad 70 proc. wyroków, ale miały one binarny charakter, tj. przyjmowały lub odrzucały odwołanie od wyroku niższej instancji, a po drugie sędziowie SN są identyfikowani z pewną opcją polityczną, czego nie ma w innych sądach czy arbitrażach, co ułatwiało przewidywanie decyzji. Eksperyment ten wskazuje też, że sztuczna inteligencja podejmuje decyzje w oparciu o prawdopodobieństwo wystąpienia danego czynnika. W praktyce rozstrzygania sporów natomiast o ile wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia może rozstrzygnąć o zaistnieniu pewnego stanu faktycznego, o tyle nie może rozstrzygnąć, czy tak ustalony fakt może zostać uznany za prawdopodobnie podlegający danej kwalifikacji prawnej, np. za prawdopodobnie naruszający daną umowę. Arbiter musi bezwarunkowo stwierdzić naruszenie lub brak naruszenia umowy.

Na koniec wreszcie kwestia paradygmatu arbitrażu, która w istotny sposób stoi w opozycji do zastosowania sztucznej inteligencji. O ile w teorii Eidenmullera podkreśla się, że arbitraż polega na rozstrzygnięciu sporu przez niezależną osobę trzecią, o tyle istota arbitrażu się na tym nie kończy. Kluczowym elementem tego paradygmatu jest autonomia woli stron, która manifestuje się prawem strony wyboru dowolnej osoby na arbitra, który to wybór opiera się na reputacji danej osoby trzeciej. Znajomość prawa i umiejętność jego perfekcyjnego zastosowania, cokolwiek by to miało oznaczać, nie jest elementem tego paradygmatu – arbitrem nie musi być prawnik, i zdarza się w praktyce, że dla rozstrzygnięcia sprawy strony wybierają specjalistę z danego obszaru, np. budownictwa czy medycyny.

Badania z 2005 QMUL/PWC potwierdzają, że strony przy wyborze arbitra na pierwszym miejscu kierują się reputacją arbitra, a dopiero na czwartym stawiają jego znajomość prawa właściwego. O czynniku reputacyjnym w przypadku sztucznej inteligencji trudno dyskutować. Analizując takie systemy rozstrzygania sporów jak Kleros czy Jus, czynnik reputacyjny indywidualnie wybranego arbitra został zastąpiony przez oceny wyrażone przez anonimowych współuczestników danego systemu, typową dla pokolenia mediów społecznościowych i gier komputerowych.

Powyższe kwestie nie wyczerpują całej problematyki, choć wyraźnie wskazują, że arbitraż w wykonaniu maszynowym nie jest możliwy. Stwierdzenie to jednak nie wyklucza możliwości stworzenia systemu statystycznego/probabilistycznego rozstrzygania sporów w oparciu o sztuczną inteligencję. Nie będzie to jednak arbitraż, lecz inny, w stosunku do arbitrażu, sądownictwa powszechnego czy mediacji robosposób rozstrzygania sporów, oparty na anonimowości, statystyce i zasadach prawdopodobieństwa. Wyobrażam sobie, że strony mogą wybrać taki sposób rozstrzygania sporów, a wraz z rozwojem technologii system prawa przyzna w przyszłości takim decyzjom moc wyroków. Wszędzie tam, gdzie sędzia ma za zadanie orzec sprawę kategorialnie podobną do „spalonego” w futbolu, taki robosystem może mieć z powodzeniem zastosowanie, np. spory dotyczące domen internetowych.

Jeszcze nie teraz

Co na to wszystko sama sztuczna inteligencja – zapytana o to, czy może pełnić rolę arbitra tak jak człowiek, stwierdziła ze swadą, że oczywiście tak, ale będzie musiała umieć zrozumieć m.in. kontekst i cel sprawy, tak jak i prawne i etyczne kwestie z nią związane. Będzie musiała też umieć wytłumaczyć stronom podstawy swojej decyzji. Obecny stan zaawansowania technologii na to nie pozwala i jak sama przyznaje, nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie to możliwe do osiągnięcia. Czyli jednak można mieć nadzieję, że człowieczeństwo będzie miało znaczenie.

Autorka jest dr. hab. nauk prawnych, arbitrem międzynarodowym, senior partnerem w Kancelarii Gessel

W mediach społecznościowych i prasie trwa dyskusja o sztucznej inteligencji w obszarach aktywności zarezerwowanej dla ludzi. Tworzywem są zalecenia wydawane masowo ChatGPT stworzenia określonych dzieł. Sztuczna inteligencja maluje, rysuje, pisze wiersze i inne teksty. Jesteśmy świadkami rewolucji, jaka zachodzi w naszych umysłach i jak to bywa w każdej rewolucji – nie wiemy za bardzo, dokąd na koniec nas ona zaprowadzi.

Krew i wnętrzności

Pozostało 94% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?